Te święta wcale mi się nie podobały. Właściwie to nie miałem na nie ochoty. Nie wydarzyło się nic rewelacujnego, nie dostałem niczego od rodziców. Przeżyłem za to lekkie przygnębienie, choć nie powinienem tak bardzo tego przeżywać. Po prostu ktoś powiedział mi "nie" zamiast oczekiwanego "tak". Z nudów zaprojektowałem zaproszenie na moją osiemnastkę, która i tak się prawdopodobnie nie odbędzie... Ale jestem dumny z tego, że to zrobiłem. Miałem ochotę wybrać się dzisiaj na spacer, ale nie wiedziałem dokąd iść. Stałem na klatce schodowej i nie wiedziałem co mam zrobić. I tak samo będzie jutro, bo pogodne dni właśnie się skończyły. Tak jak w tym głupim filmie o wojnie, w końcu krew spłynie do butelki po coca-coli...
bosh...wiesz ja tez zaczynam jakos miec mysli tak jak ty...ale naprawde mysle ze to jest chandra....:( na niestety wigor sie obudzi...qurcze a miala byc madra mysl :( ktorej nie umiem po polskua napisac :( eh nieszczsesny ten moj polski :( pozdrawiam pa pooh :*
przygnębiająca jest ta notka, ale powiem,że nie byłeś jedyny, mi się tylko chwilami udało nadać uśmiech twarzy i słońce moim myslą.wszędzie były pochmurne dni, w mojej głowie też.
ja też nie mam specjalnych wspomnień-święta,święta i poświętach..a za pare dni znów przyjdą te słoneczne,tak już jest..ale widzisz,pomimo że Pearl Harbor był głupi,to zostało Ci coś w pamięci i wspomniałeś o tym.. :) trzymaj się ciepło i zdrowo
ojej \"glaszcze\" wiesz....jakos mam do ciebie miekkie serce, jak widze ze jest ci zle to az mnie serce sciska i chce plakac :(....ajaja jutro wroce i cos madrego napisze...mam nadzieje...pozdrawiam serdecznie pa pa Puszek :*
Dodaj komentarz