Czemu to zawsze ja muszę cierpieć, płakać po kątach, układać sobie wyrzuty, których nigdy nie potrafię wymówić ludziom prosto w twarz? Czemu to ja nie krzywdzę? Czemu to zawsze ja obrywam brakiem ludzkiej wrażliwości? Boję się dalej kontynuować rozmów, nie chcę się kłócić, niszczyć tego co było, ale mam już dość bycia przedmiotem. Ja czuję i to nawet mocno... Nikt tego nie widzi. Poszedłem dzisiaj na próbną maturę. I pierwsze co usłyszałem to stwierdzenie: "Mario, żyjesz!". Brawo, ale jakoś mnie to nie rozbawiło, a zażenowało. Na pytanie jak się czujesz, miałem ochotę im odpowiedzieć: "jak człowiek zapomniany przez wszystkich przez dwa tygodnie!!!".
Wiesz dlaczego? Bo należysz do wrażliwych... do tych, którzy potrzebują ludzi, ale wrażliwych ludzi, którzy chociaż trochę rozumieją. Łączę się z Tobą w bólu. Trochę innym, ale też niefizycznym.
Dodaj komentarz