dwa prezenty w jednym
Wzbogaciłem się dzisiaj o dwie rzeczy, jednak obie budzą we mnie mieszane uczucia. Dostałem na gwiazdkę nową komórkę (i tu powinienem skakać i krzyczeć w niebogłosy oraz postawić na końcu tego zdania dziesięć wykrzykników, ale tak nie jest). Moja stara amfibia była już do niczego, nawet sygnału nie mogłem puszczać, bo baterię szlag trafiał. Chciałem mieć Mitsubishi, bo moja siostra miała starszy model i wiedziałbym co i jak. Niestety ten telefon został już wykupiony, dlatego też miałem wybór: albo pozostać przy starej amfibii, albo dopłacić troszku i kupić Alkatela. Ten z kolei od początku wydawał mi się podejrzany, no i moje przypuszczenia się sprawdziły. W zestawie był zegarek Swatch, który jest całkiem wporzo, oprócz faktu, że czuję się trochę jak pies na smyczy... A to dlatego, że przez 17 lat nie nosiłem tego wynalazku, bo albo pasek był za luźny na moją chudą jak patyk rękę, albo dostawałem wysypki od plastiku. Natomiast komórka nie jest ani szczytem techniki, ani szczytem moich marzeń... Wprawdzie ma większość funkcji, na których mi zależało, ale obsługuje się ją kiepsko i to mnie irytuje. No i teraz to muszę się przyzwyczaić, bo będziemy ze sobą na dobre i na złe przez jakieś trzy lata (prędzej nie dostanę kolejnej). Wiem, że jestem nieznośny i powinienem się cieszyć z prezentu, ale ten prezent mnie do końca nie satysfakcjonuje (zupełnie jak całe moje życie). Najlepsze jest to, że musiałem dołożyć do tego interesu 79 zetek. I to się właśnie nazywa ryzyko zawodowe...
Dodaj komentarz