dyrdymały humorzaste
Musiał minąć tydzień, żeby zaczęło się we mnie odradzać poczucie humoru. W szkole nadal bywam lekko przygaszony i nie czuję się pewnie, a gdy słyszę słowo "pieniądze", to przypomina mi się rozczarowanie i zaskoczenie na twarzy MG... Ale ciągle sobie powtarzam, że kiedyś wszystko wróci do normy i będzie dobrze :
Ten tydzień zaczął się nawet bardzo dobrze. Wczorajszy dzień nie był taki męczący, "lajcik" jak to mówi Damian. Miałem tylko jedną lekcję - sprawdzian z infy o godzinie 7.20!!! Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się "wytachać" 5- :D Naprawdę wielki sukces jak dla mnie! Potem poszliśmy do poradni pracy czy jakoś tam. Z testu wyszło mi, że najlepiej się nadaję do pracy biurowej i w handlu. No nie do końca się zgadzam z tym handlem, ale czego można się spodziewać po takich psychozabawach? No i na koniec poszliśmy do jakiegoś zapyziałego kinoteatru wojskowego. Sztuka była taka nudna i beznadziejna, że pierwszy raz zdarzyło mi się zasnąć! Tak, wyłączyłem się na kilka minut, dosłownie zonk!
A co dzisiejszego dnia, to przeżyłem mały szok w autobusie. Otóż najpierw jakieś trzy sprytne studentki wepchały mnie do środka mówiąc: "niech państwo się posuną, bo my na zajęcia jedziemy". W tym momencie to mnie akurat gówno obchodziły ich zajęcia, bo naprawdę nie było miejsca i czułem się jak śledź w konserwie (a propo śledzi, nie cierpię ich!). Potem, gdy część ludzi wysiadła, to one sobie usiadły na schodach (co za poświęcenie :>), wyjęły lusterka i zaczęły sobie poprawiać makijaż!!! Pierwszy raz widziałem taki widok, ale co tam, zdarzają się dziwni ludzie... A popołudniu to już w ogóle była zwała. Włączyłem sobie muzyczkę z Pulp Fiction i nagle siocha weszła do pokoju, gdy ja śpiewałem sobie wesoło, wymachując dookoła jej białymi skarpetkami!!! Na szczęście jakoś udało mi się wybrnąć z sytuacji :DDD Wiem, wiem, jestem po prostu boski...
Ten tydzień zaczął się nawet bardzo dobrze. Wczorajszy dzień nie był taki męczący, "lajcik" jak to mówi Damian. Miałem tylko jedną lekcję - sprawdzian z infy o godzinie 7.20!!! Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się "wytachać" 5- :D Naprawdę wielki sukces jak dla mnie! Potem poszliśmy do poradni pracy czy jakoś tam. Z testu wyszło mi, że najlepiej się nadaję do pracy biurowej i w handlu. No nie do końca się zgadzam z tym handlem, ale czego można się spodziewać po takich psychozabawach? No i na koniec poszliśmy do jakiegoś zapyziałego kinoteatru wojskowego. Sztuka była taka nudna i beznadziejna, że pierwszy raz zdarzyło mi się zasnąć! Tak, wyłączyłem się na kilka minut, dosłownie zonk!
A co dzisiejszego dnia, to przeżyłem mały szok w autobusie. Otóż najpierw jakieś trzy sprytne studentki wepchały mnie do środka mówiąc: "niech państwo się posuną, bo my na zajęcia jedziemy". W tym momencie to mnie akurat gówno obchodziły ich zajęcia, bo naprawdę nie było miejsca i czułem się jak śledź w konserwie (a propo śledzi, nie cierpię ich!). Potem, gdy część ludzi wysiadła, to one sobie usiadły na schodach (co za poświęcenie :>), wyjęły lusterka i zaczęły sobie poprawiać makijaż!!! Pierwszy raz widziałem taki widok, ale co tam, zdarzają się dziwni ludzie... A popołudniu to już w ogóle była zwała. Włączyłem sobie muzyczkę z Pulp Fiction i nagle siocha weszła do pokoju, gdy ja śpiewałem sobie wesoło, wymachując dookoła jej białymi skarpetkami!!! Na szczęście jakoś udało mi się wybrnąć z sytuacji :DDD Wiem, wiem, jestem po prostu boski...
Dodaj komentarz