dżuma?
Dziwne nastały czasy. Pogoda nie rozpieszcza, a raczej dręczy i męczy - albo duszący upał, albo ulewa przez pół dnia. A mojej burzy wciąż nie ma. W ogóle co to za lato bez porządnej burzy, jakieś nijakie? Nic mi się nie chce, chodzę jakiś zdegustowany i śpiący, kręci mi się w głowie, czuję się zadżumiony (uwielbiam to słowo). Mam nadzieję, że to tylko przejściowy kryzys, bo nie mam zamiaru chorować. Rodzina ponownie przyjechała, tym razem w innym składzie. I na szczęście nikt już się na nikogo nie wkurzył. Jakoś moja wena twórcza mnie opuszcza i nie wiem co mam pisać. Może tylko tyle, że piwko Gingers jest świetne, lepsze od Reddsa, który na samą myśl wywołuje u mnie mdłości. Dlatego też dzisiaj znów było mi dane skosztować tego boskiego napoju (pozdrówka dla Evila).
Dodaj komentarz