Przyszedł w końcu koniec. Wszystkie tajemnice zostały odkryte, coś jakby kawałek mnie ulotnił się w powietrze. To tak jak w tym filmie, którego nie obejrzałem, ciężar duszy równy 21 gramów. Dosłownie tak się jakoś poczułem... pusty. To jakaś dziwna mieszanka wstydu, zawiedzenia, szoku, frustracji... Złamana obietnica najpierw wprawiła w osłupienie, później zabolała. Mój wirtualny azyl przestał być bezpieczny, więc trzeba wiać. To miała być terapia oczyszczająca - że lepiej jest wyrzucić wszystko z siebie niż dusić w sobie. Z czasem jednak wszystko traci swoją naturalność lub celowość, sens. Trochę mi wstyd, że przez głupiego hosta Pan Szymon przejrzał mnie na wylot. Wstyd mi też trochę tego, co przeczytał... Bo to było moje... Z jednej strony żal mi będzie tego hobby, ale z drugiej to nie byłoby to samo. Znając siebie, wybaczę mu ten błąd i pewnie zbyt szybko. Taki już jestem...
więc dziękuję za wszystko, cześć!
us, we’re coming and we go away always try to find the right way we’re trying as we’re passing by day and night and we try, try to make the right decisions yes we do and we try, try to find the right way for me and you [frameless]
odchodzisz kiedy ja znalazlam Twojego bloga?? no co ty... a tak na marginesie jaki ladny zbieg okolicznosci, bo chodze do Twojej szkoly, tylk oze rok nizej. wpisalam sobie w google \"blog fordon\" i m.in. znalazlam Twoj (no i jak sie domyslasz mieszkam w fordonie) Przeczytalam kilka notek. w ferie sporo czasu to sobie oblookam w najblizszym czasie wiecej ;)
nie no! zaczelo mi sie tu podobac - na prawde piszesz w swietny sposob, wciąga jak nie wiem, nawet juz zagladam regularnie co tydzien [jak tylko jestem w domu i mam dostep do internetu] a Ty chcesz sobie tak po prostu zniknąc?:> Wiem, ze pewnie nie bedzie Ci sie juz pisalo tak swobodnie, jak wiesz ze kumpel, o ktorym dosc czesto sie tu wypowiadasz, moze sobie tutaj wejsc, ale tak jakos.... nie no! PROTESTUJE! :)
Dzwonnik
29 stycznia 2005 o 00:13
Pewnie myślisz, że nie masz wyjścia, ale powiem to: nie przestawaj. Przecież pomagało CI to. Powiem szczerze, że czytam twojego bloga od ponad roku i nawet nie musiałem sie zmuszać żeby przeczytać Twoje wcześniejsze notki. Podziwiam Cię. Zastanów się jeszcze. Ja sam nie rozumiem Twoich relacji w prawdziwym życiu, ale nigdy nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyc jak je opisujesz. Pozdrawiam i trzymaj się :-)
czytam od roku
28 stycznia 2005 o 18:04
Nie odchodź. Błagam...
jg
28 stycznia 2005 o 16:03
Nie. Nie wolno. Piszemy, bo w sumie mamy nadzieję, że ktoś to czyta.I przecież terapia nie odbywa się w samotności! POtrzebny jest drugi człowiek. zostań. Warto.Wbrew wszystkiemu. Proszę.
Lambslayer
27 stycznia 2005 o 00:07
Ieee tam, załóż nowego loga. Przedzej czy pózniej odczujesz pustke - jesli tego nie zrobisz :)
Wiesz co... nie mogę w to uwierzyć...Normalnie nie mogę... Nie wyobrażam sobie, że chcesz odejść. I że Ciebie tu więcej nie będzie... Ja wiem, że to Twoja decyzja i zapewne silne umotywowana... Ale będzie mi bez Ciebie gorzej. Dużo gorzej. Tak jakby odpadł jeden kawałek od całości... Brak mi słów.
Dodaj komentarz