gra
Oj co to był dzień. Na początku było nawet sympatycznie, bo wszyscy byli dla siebie mili. A to przez te maile, których w sumie dostałem dwadzieścia parę. To były takie śmieszne wywiady, które każdy miał przeprowadzić z samym sobą, a później rozesłać wszystkim. Później zaczęło się jeszcze wypisywanie dobrych cech ludzi z klasy (to było jedno z pytań, które przerodziło się w oddzielny list). No i to wszystko było takie sentymentalne i wzruszające :) No ale wracając do tematu, dzień stawał się stopniowo gorszy. Już pierwsza lekcja zdołowała mnie totalnie. Na infie okazało się, że skończyliśmy tryb graficzny i mamy jakieś trzy tygodnie na napisanie własnej gry!!! Po prostu szczęka mi opadła, bo po pierwsze jestem cieńki w programowaniu, po drugie według mnie przerobiliśmy zbyt mało, by móc posilić się o takie zadanie, po trzecie ja nie mam zdolności / wiedzy na ten temat, po czwarte nie mam nawet pomysłu, o czy miałaby być moja gra, po piąte nie znam nikogo doświadczonego, kto by mi pomógł, po szóste wiem, że to będzie męczące, pracochłonne, ciężkie zadanie, które nie wiem, czy wykonam. Dodając jeszcze dzisiejsze problemy z nowym materiałem, doznałem małego szoku psychicznego! Reszta dnia jakoś mnie nie zadowoliła, mimo tego, że była w miarę normalna, skończyliśmy nawet dwie godziny wcześniej. Jednak i tak rozbolała mnie głowa, więc musiałem się trochę przespać. Teraz znowu mnie boli, bo zakuwałem kilka godzin. A to wszystko przez to, że jutro będą najprawdopodobniej aż trzy sprawdziany. Mam dość, chciałbym się porządnie wyspać, odlecieć w krainę snów i marzeń. Eeehh co za życie. A mój film dalej nie może mi wyjść z głowy. W weekend ściągnąłem chyba wszystko, co było w necie na jego temat. Stwierdziłem, że muszę napisać list do Spielberga z prośbą o autograf :D Ale na pewno nie dziś, nie jutro, tylko w bliżej nieokreślonej przyszłości...
Dodaj komentarz