Dzisiaj idąc do szkoły zadałem sobie pytanie: po co ja się tak spieszę? I wcale nie chodziło mi o punktualność, tylko o bieg życia. Tak do końca nie umiałem udzielić odpowiedzi. Z rozważań wyszło mi, że ten cały wyścig szczurów jest niestety konieczny, mimo że życie ucieka mi przez palce... Chciałbym je bardziej wykorzystać, ale to takie niesprawiedliwe. Jak się podejmie jakiś istotny wybór, to nie ma już odwrotu, a właściwie to nie ma sposobu, by pogodzić pewne sprawy. Wcale nie jest tak łatwo żyć, stale napędza mnie jakiś wewnętrzny głosik mówiący: "keep walking...". Coraz częściej przyłapuję się na myśleniu o tym, co będzie za rok i jak przeżyję rozstanie z ludźmi z liceum... Nie wiem co wtedy zrobię. Ciągle walczę o dorosłe życie i ciągle nie mam pewności, czy będę komuś potrzebny za te 10 lat albo chociaż za rok... A niestety nie można jednocześnie spieszyć się dla życia i dla kariery... Wolałbym to pierwsze, ale ten świat jest niekorzystnie wymieszany dla takich jak ja...
Moja wczorajsza wizyta na komunii nie należała do najlepszych. Padało przez cały dzień, było zimno, a tu trzeba było jechać poza miasto jakąś rakietą, tzn. PKS-em... Na szczęście nie musiałem aktywnie uczestniczyć w tych wszystkich rozmowach, bo posadzili mnie tak jakoś na skraju. Ale za to pobiłem chyba rekord w jedzeniu. Przez sześć godzin podawali jakieś dobre żarcie, a jak skończyli to myślałem, że pęknę... Gdybym tak jadł codziennie, to z pewnością nie miałbym niedowagi :) Ale cóż, życie toczy się dalej...
już nieraz zwracałam uwagę na to,że tak naprawdę ludzie nie umieją się na codzień uśmiechać,cieszyć z tego,że ptaki śpiewają,czy że jest niebieskie niebo..może to wydać sie głupie,ale tak jest-nic tylko biegną i biegną,bo życie toczy się dalej..
dobrze ze mnie tam nie bylo, mnie do niedowagi brakuje jakies 1000 kilosow :>....eh wlasnie a no i co zrobic, w USA to dopiero jest rat race ol men......w Polsce sie scigaja myslisz...to nie zapraszam do USA tutaj to jes eh, lepiej nie zaczynasz.....Pozdrawiam i mam nadzieje ze na 18tke ide glonc :-) Pozdrawiam Puszek :*
Za sprawą tej notki przypomniał mi się dialog, który kiedyś przeprowadziłam z moją mamuśką, zdaje się to tuż przed maturą było. Mamusia: "Kinga, Ty z takim podejściem do niczego w życiu nie dojdziesz!", na co jej dziecko znudzone (w tej roli ja oczywiście ;)) "A muszę?" :))) Ty też nie musisz - nic nie musisz, to nie jest konieczne :)
Wyścig szczurów... nieznosze tego pojęcia... nigdy nie chciałam brać udziału w czymś takim, chciałam byc poza tym... ych... ale w przyszłym roku trzeba będzie niestety, a to dobija.
Co do Twojej niedowagi... ja Ci z wieeeelką przyjemnościa oddam połowę siebie, hahaha, naprawdę... gratis... mogę nawet dopłacić:D:D:D Chętnie bym się tego pozbyła, hahhaa:D Jakby co, to daj znać;):D:D:D
Ty też nie musisz - nic nie musisz, to nie jest konieczne :)
Dodaj komentarz