nadzieja
Ten dzień był słodko-gorzki. W szkole się wkurzyłem, bo dostaliśmy taki tragiczny plan, że szkoda słów, by to opisać. Po rozpoczęciu poszliśmy do pubu pogadać, a później do szpitala odwiedzić kolegę. Gdy wróciłem do domu po prostu się rozpłakałem. I wcale nie chodziło o ten szpital. Po prostu dopiero dzisiaj zdałem sobie sprawę, że szkoda mi tych wakacji. Miałem takiego doła, że zdecydowałem się nawet pojechać na spotkanie klasowe, mimo, iż miałem wszystkich dość, myślałem, że wybuchnę na miejscu. Oczywiście przyszło tylko trzech samców, ale to już norma, że spotkania w mojej klasie nie wychodzą :> Poszliśmy do pubu, pierwszy raz grałem w piłkarzyki (strzeliłem 14 goli i kilka samobójów :), wypiłem sobie piwo i naprawdę żal mi się zrobiło, że straciłem dwa miesiące na nic nie robieniu! A jutro, jeśli facet zwolni mnie z wf-u, to z pewnością MG przestanie mnie lubić, bo on ma zły stosunek do chłopaków, którzy nie lubią sportu. Ale ja nie mam wyjścia. Modlę się o to zwolnienie, bo inaczej wykończę się psychicznie. Jestem więc rozdarty pomiędzy koleżeństwem a spokojnym życiem. Mam nadzieję, że uda mi się to rozegrać bez żadnych strat. Proszę módlcie się za mój sukces z wf-em!
Dodaj komentarz