Nie ma to jak porządnie odreagować stresujący dzień. Zaraz po całorocznym sprawdzianie z gery wsiadłem w samochód i pojechałem za miasto, żeby tam rozpędzić się do ponad 100 km/h... To nie był mój pomysł, ale okazał się dobrą terapią. Gerę jak zwykle zawaliłem i znowu dostanę niesatysfakcjonującą ocenę. Ale za to jazda nawet dobrze mi poszła. Widziałem po drodze wypadek i rozjechanego lisa... W każdym razie emocji było sporo, głowa mnie potem bolała przez pół dnia. Miałem się uczyć histy, a właściwie to mapy historycznej, ale jakimś dziwnym trafem wypisywałem zaproszenia urodzinowe.
No kurcze... Ty nie szalej tak tym samochodem, co?:D Bo jeszcze jakiś wypadek czy jak... a ja bym tego nie przeżyła...:( A lisa to faktycznie bardzo szkoda... to musiała byc straszna smierc... Co do nauki... jutro mam zaliczenie z hiry z XIX wieku... nic nie umiem:D I nie moge sie wziac za nauke, hahahahahaaa, dziwnym trafem, oczywiscie;)
Młody_15
05 maja 2004 o 13:37
Idzie lisek koło drogi nie ma reki ani nogi...:) biedne lisiątko......:(
Dodaj komentarz