Wróciłem, żyję, mam obydwie nerki, nie było ataku terrorystycznego... Moje nogi zostały jedynie zmasakrowane przez jakieś zmutowane meszki zamieszkujące tundrę. Ale poza tym było fantastycznie. Zobaczyłem inny świat i jestem z tego dumny. Już nawet zacząłem czytać cyrylicę. Jednym słowem przygoda życia. Czas mijał szybko, ale jeszcze szybciej kończyły się pieniądze. Będzie mi żal tych nocy i dni, a właściwie to białych nocy i polarnych dni. Chwilowo mam dość pociągów, ale to kiedyś minie, i kiedyś znów pojadę na koniec świata...
HA! Nareszcie, Mariuszku, nareszcie:) Kuuurcze, strasznie się cieszę, że było tak fajnie, naprawdę:) Ale wiesz... ta notka to jakoś mało...czekam na większy reportaż z wyjazdu:D Wspaniale, że już jesteś:*
Dodaj komentarz