skip & skid
Dzisiejsza część weekendu była równie leniwa, co wczorajsza. Zjadłem sobie śniadanie mistrza, czyli kubeł płatków z mlekiem, jogurt i wypiłem moje ukochane cappuccino o smaku irish cream (bo wczoraj nie miałem już sił). Rodzice mnie trochę wkurzyli, bo chciałem obejrzeć po południu film (My dog, skip) i przez to ich oglądanie parkietu straciłem pół godziny. A film był dość ciekawy i nawet wzruszyłem się pod koniec. Wszystko przez ten motyw braku przyjaźni, no i jeszcze śmierć psa... Tak poza tym to wieczór mnie zaskoczył, bo odezwała się do mnie Ewa z drugiego mat-fizu. Historia dość skomplikowana, bo ona jest kuzynką takiej Marty z mojej klasy i była z nami na wycieczce w czerwcu. Tylko że jakby to powiedzieć zawsze miałem wrażenie, że ona nie chce mnie poznać. No i mówiliśmy sobie tylko "cześć" i nie rozmawialiśmy w autobusie (no bo o czym?). A tu taki psikus, wysłała mi coś na GG, a ja, dzięki moim zdolnościom rozpoznawczym nawiązałem niebywały kontakt... A ona się niby zastanawiała, czy ja się wreszcie skapnę, że ona to ona. Dziwne, naprawdę dziwne, dziewczyna, którą zawsze podziwiałem za styl i osobowość nagle zaczęła mnie zaczepiać w wirtualnym świecie...
Dodaj komentarz