• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

szkoła, święta i cały ten blichtr

Szkoła staje się miejscem, do którego chodzę, żeby pośmierdzieć. Semestr się kończy, nic się nie dzieje, zamiast lekcji są okienka, a jak chcemy się zwolnić to dyrka wylatuje z pyskiem, że "czemu my tak uciekamy od tej szkoły". A ja ostatnio w poniedziałek rano czekałem cztery godziny, żeby uraczyć swoją obecnością jedną lekcję informatyki, bo na drugą to już nawet kobiecie nie starczyło chęci. Zamiast się wziąć do roboty (matury) to ja się rozleniwiam przez tą paskudną placówkę! Przewalam się z korytarza na korytarz, chodzę raz do sklepiku, raz do kibla, pocę się od czasu do czasu, słucham propozycji ocen semestralnych, rozmawiam na wszelkie możliwe tematy, słucham jak to dziewczyny szaleją na punkcie sylwestrowych kiecek, udręczam się, że nikogo nie zaproszę, bo skoro nie będę tańczył poloneza to i po co?, myślę też o swoim garniturze, w którym wyglądam jak "cieć na odpust", bo nowego nie dostanę...

W domu podobnie. Wracam, wysilam się, by znaleźć wszelkie możliwe tematy do rozmów z rodzicami (mi chyba brakuje rodzinnego ciepła :]), zdaję szczegółowe relacje z tego, jak minął dzień, śpię, pije kawę, słucham płyt, oglądam TV, jem i znowu śpię. Jednym słowem tragedia. Kocham kuriozalne sytuacje, absurd rządzi światem, tylko czemu tak długo? :]

W klasie przegłosowaliśmy projekt o rezygnacji z wzajemnych prezentów świątecznych, bo uznaliśmy to za sztuczne. I w sumie mi to na rękę. Nie przepadam za wszystkimi uczestnikami mojej klasowej społeczności, nigdy nie umiałem kupować świątecznych prezentów i właściwie to wszystko sprowadza się do kwestii pieniędzy. Po za tym ja zawsze losuję osoby, na których mi nie zależy. Zgłosiłem się do upieczenia ciasta marchewkowego i tyle. A w jasełkach mam grać pastuszka, też sam się zgłosiłem, jakie to słodkie... Po kilku próbach wysunąłem tezę, że ten cały show będzie fatalny.

Prezent Mikołajkowy dostałem już w zeszłym tygodniu. Stojak na płyty. Nawet ładny :)

Podjąłem się trudu zorganizowania klasowego sylwestra. Boję się już teraz, ale po prostu musiałem. Musiałem kiedyś zrobić imprezę domową! Z jednej strony chcę się sprawdzić, z drugiej nie podoba mi się wizja sprzątania całej chałupy. O rzygowinach na razie nie myślę, może uda się ich uniknąć...
08 grudnia 2004   Komentarze (2)
Lets
11 grudnia 2004 o 17:00
Ja bym chciala zrobic u siebie w domu impreze (oczywiscie nie z moją \"SUPER\" klasą) ale właśnie warunków nie ma :) i nie martwie sie kieckami sylwestrowymi - znajac zycie sylwestra spedze z gronem najbardziej zaufanych osob w jakimś dresie albo zwyklych dżinsach :D bedziemy sie wyglupiac i robic z siebie debili :DDDD / A mi kurcze czułości brak - zaraz ide sie przylepić do mamy buehehe
InnaM
09 grudnia 2004 o 18:12
W tej szkole, to oni to robią specjalnie! Żebyśmy matury nie zdali!:D Czemu nie zapraszasz nikogo i nie tańczysz poloneza? No co Ty! Przecież miałes zaprosić:> A jeśli brak Ci rodzinnego ciepła, to kiedyś podejdź do mamy i się do niej przytul, ot co!:D Też nie robiliśmy sobie Mikołajek. I bardzo dobrze. Acha, proszę o zdjęcie Ciebie w roli pastuszka, prooooszę:D Niech to będzie... eee... prezent na nowy rok:D:D:D Co do sylwestra klasowego... to podziwiam za odwagę:] Ja bym się chyba nie podjęła, nawet gdybym miała ku temu warunki i możliwości...:) O rzygowinach nie wspominam:D Pozdrawiam serdecznie:*

Dodaj komentarz

Skid | Blogi