Cokolwiek miałoby to znaczyć, nie zadziałało. W każdym razie ktoś to wywiesił w szkole. Dzień był totalnie niewypalony, źle potasowany albo po prostu ohydny. Konkurs z anglika - tylko na rzecz braku chemii. Sprawdzian z matmy - kompromitacja z powodu braku wiedzy. Polski - trzy osoby w dwuosobowej ławce, nie ma to jak być ściskanym przez Łośka i Sz. Btw - im więcej poznaję te epoki literacki, tym bardziej jestem przekonany, że to wszystko dotyczy mnie. Te same problemy, rozmyślania, idee, wartości, ta melancholia, dusza poety, fascynacja ulotną chwilą, ten ból istnienia... To wszystko kiedyś sobie było, a teraz jest we mnie. No nieważne, to nie zmienia faktu, że mam dość tego dnia, szit za szitem. Mój kochany zegarek się porysował, nie znalazłem nikogo na tą głupią imprezę, kupiliśmy beznadziejne prezenty na urodziny dziewczyn, rozgryzłem nawet psychikę Sz. Według mnie on po prostu boi się samotności, a ja już nie mam sił z nią walczyć, ja jej nienawidzę... Tak się dzisiaj wczułem, że aż przejechałem sobie prawie całą trasę moim autobusem, ot tak bez celu. To wszystko traci sens...
widze ze pregapilam notke wybacz....:(....szkola...nie boj zaby szkola juz sie konczy i bedzie dobrze...Sz...och Mariusz ;(.....i autobusem...zycie traci sens no ale po tych chmurach bedzie swiecic slonce...czyli glonc....:) oby bylo jak najlepiej zycze pogody ducha....puszek :*
eh u mnie z matmy też porażka-jakieś totalne zaćmienie miałam..a co do ostatniego zdania,to czasem mnie ono łapie,ale po jakieś chwili próbuję o nim zapomnieć i nawet się udaje-tak do następnego razu:)
wszytsko ma swój jakis sens-tylko on czasem się chowa.ja na polskim czuję się odpowiednio do peoki.przeżywałam już antyk,średniowiecze, harmonię i zgubę renesansu,aż doszłam do baroku stwierdzając,że jestem marionetką.dziwne?nie wiem
Dodaj komentarz