zmiana
Mam dziwne wrażenie, że się zmieniłem i to chyba przez to, że zacząłem realizować moje postanowienia na ten rok szkolny. Po prostu wziąłem sobie do serca słowa Oleja (że liceum to najpiękniejsze lata życia). Poza tym myślałem trochę o swoim życiu, ludzie w klasie też do tego doszli, że za półtora roku każdy pójdzie w inną stronę i dopiero wtedy okaże się, czy warto było poświęcać się dla innych. Ale to trochę inna sprawa, dla mnie ważne jest teraz to, by maksymalnie wykorzystać czas wolny (obojętnie czy z kimś, czy w samotności), bo w drugim semestrze dojdą mi fakultety i nie wiem, czy wtedy będę miał czas na cokolwiek. Dlatego zdecydowałem się na pewien desperacki krok i zafundowałem sobie bilet na trzydniowy przegląd filmowy. To oznacza, że w środę, czwartek i piątek będę siedział w jakimś pseudo-kinie od 16.30 - 21.00. Ja już zaczynam się obawiać, czy dobrze zrobiłem, ale rozważając za i przeciw tak jakoś mi wyszło. Bo po pierwsze: żyje się tylko raz, po drugie: nigdy nie byłem na czymś takim, po trzecie: to jest trochę ekscytujące i może być fajnie, po czwarte: przeczytałem gdzieś, że te filmy powinien obejrzeć każdy szanujący się kinoman. Argumenty przeciw są takie: nie mam obecnie kasy i nie przepadam za reżyserem tych filmów (ale jestem dość podatny na presje otoczenia :D). Dlatego jednocześnie się boję i cieszę, i to jest naprawdę dziwne uczucie...
Dodaj komentarz