emocje
Od tych dzisiejszych emocji aż mnie główka rozbolała. Poranny plan brzmiał mniej więcej tak: namówię Evila i pójdziemy do kina na japoński "Ring". Evil - hhmm, pomińmy ten wątek. W końcu stanęło na tym, że do kina wybiorę się kiedy indziej, a dzisiaj obejrzę z siostrą "Egzorcystę", którego nagrałem na video jakiś tydzień temu. Filmik trochę mnie rozczarował, bo zamiast straszyć, bardziej obrzydzał i dziwił. Po południu to już była jazda z górki. Ktoś zadzwonił do drzwi, to był listonosz (i właśnie takie momenty kocham), który oświadczył: "Pan chudy86, dwa polecone...". Okazało się, że wygrałem w jakichś konkursach (hhmm, głupi ma szczęście?). Pomyślałem sobie - "łoł". Ale moja radość nie trwała długo. T-shirt okazał się na mnie za mały, a płytka DVD zajęła honorowe miejsce na półce wraz z innymi, które czekają na moment, kiedy moja familiada dorobi się... odtwarzacza. :-