• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum grudzień 2003


< 1 2 3 4 >

...

Powiem tylko tyle, że już mi lepiej. Ale wcale nie chce mi się uczyć, a powinienem, mam dużo do zrobienia :

[notka z wczoraj 28.12]
Jedyne słowo, które nasuwa mi się teraz na usta to "Czemu?". Wszystko się w te święta rozpierdoliło za przeproszeniem. Siostra nie była ani razu w kościele, tata był wściekły na siostrę, a babcia pokłóciła się z dziadkiem (na szczęście już jest dobrze). Poza tym mój nowy zegarek stanął, internet trafił szlag (mnie przy okazji też), wideo się zepsuło, a ja po raz kolejny formatowałem ten holerny komputer. Nie mam pojęcia, czemu zawsze w święta przytrafia mi się ta głupia czynność, której nienawidzę. Po prostu się boję, boję się formatowania, boje się następstw i konsekwencji. Mam dość, dość wszystkiego, nie mam ani sił, ani ochoty na nic. Mam za to łzy w oczach, bo nikt nie jest w stanie mi pomóc. Odczuwam pustkę, taką samą, jaką widzę teraz na pulpicie po wgraniu nowego systemu. Nie jest mi z pewnością dobrze, jest źle, nawet bardzo źle. Zawsze mam problem z przystosowaniem się do nowych rzeczy. Tak samo jest z ludźmi. Nie chcę nawet myśleć o sylwestrze, po prostu mam dość...

[notka z dnia 25.12]
Wczorajsza wigilia nie była za bardzo świąteczna. W ogóle tak jakoś inaczej jest w tym roku. Nie wiem czemu, ale nie byłem nawet u spowiedzi. Założyłem moją ulubioną żółtą koszulę, ale to nie pomogło. Było drętwo, życzenia wymuszane na siłę (bez radości i ciepła?). Jak zwykle brak kolędowania, brak 12-stu potraw... Ponadto rodzice przesadzili z tym, że do karpia podali frytki zamiast normalnych ziemniaków. Poczułem się, jakbym był za oceanem, a nie w Polsce. Jedyną rzeczą, z której się cieszę jest choinka. Po raz pierwszy w życiu mamy żywą jodłę, która nie kłuje nic a nic. Gałęzie uginają się od bombek i innych ozdóbek, tylko czubek taki trochę wyliniały, ale to z powodu braku roślinności w tej części. Poszedłem na pasterkę z rodzicami, żeby mieć dzisiaj wolne. Było strasznie zimno i tłoczno. Ludzie trochę nietrzeźwi, a ksiądz wkurzył mnie swoim kazaniem. Według niego ludzie bez warunków do życia też mają mieć dzieci, bo Chrystus urodził się nagi w żłobie. To czysty nonsens! Święta spędzę tak, jak lubię najbardziej, czyli oglądając filmy i ciekawe programy na Discovery tudzież mtv. W międzyczasie będę wcinał dziesiątki pierniczków, których i tak nie zdążyłem polukrować. Może też sobie coś poczytam? (biografia Bjork leży nieskończona od wakacji). W każdym razie nie przewidujemy w tym roku żadnych gości (to wcale mnie nie martwi :P), sami też nigdzie nie pójdziemy. Może i będzie drętwo, ale spędzę ten czas w spokoju i odpocznę od wszystkich dziwactw mojego życia :)
29 grudnia 2003   Komentarze (1)

niespodzianka

W te wolne dni jakoś nie mogę się wyspać, leżę i leżę do 9.00, 10.00. To do mnie nie podobne... W domu kuchnia jest wykorzystywana przez niemal cały dzień. Dzisiaj znów musiałem piec ciasto marchewkowe. Jutro przyjdzie mi pewnie ubierać choinkę i lukrować pierniki. Dobra, lubię święta, ale jakoś główka mnie boli...

Nie wiem, co się dzieje z moim nowym zegarkiem. Po południu sekundnik zaczął wariować, a teraz już chodzi normalnie...

MG dostał moją kartkę pocztową i przesłał mi swoją, tyle że dźwiękową! Hmm, fajnie, podoba mi się ten układ - niespodzianka za niespodziankę. Byłem tak zaskoczony, że już nie pamiętam, co on tam mówił w tej dedykacji. Coś, że niby też chciał być oryginalny. Nie ukrywam, że mnie to wzruszyło... Nie wiem, ile kasy na to wydał, ale pomysł miał dobry (chyba nawet lepszy od mojego?). W każdym razie to był naprawdę miły gest z jego strony, cieszę się, że mam takiego kumpla. Acha i jeszcze jedno - kocham chwile, w których ktoś zwraca się do mnie: "Marian" :]
23 grudnia 2003   Komentarze (1)

teraz...

Wielki uśmiech zagościł dziś na moich ustach. I to nie dlatego, że zaczął sypać biały śnieg i zrobiło się tak miło, tylko dlatego, że dostałem magiczną karteczkę, która zapewni mi wieczny spokój przez pół roku. Gdyby zinterpretować wszelkie okoliczności można by rzecz, że dostałem prezent świąteczny od lekarza. Ta magiczna karteczka mówi, że do końca roku szkolnego nie muszę ćwiczyć na głupim wf-ie i użerać się z jeszcze głupszym wf-istą. Ulga to wielka, niczym kamień z serca. Naprawdę bałem się tej wizyty, a poszło szybko i "bezboleśnie". Teraz mogę już ze spokojem zanurzyć się w aurę nadchodzących świąt... Tak, teraz świat piękniejszym się staje :]
22 grudnia 2003   Dodaj komentarz

dwa prezenty w jednym

Wzbogaciłem się dzisiaj o dwie rzeczy, jednak obie budzą we mnie mieszane uczucia. Dostałem na gwiazdkę nową komórkę (i tu powinienem skakać i krzyczeć w niebogłosy oraz postawić na końcu tego zdania dziesięć wykrzykników, ale tak nie jest). Moja stara amfibia była już do niczego, nawet sygnału nie mogłem puszczać, bo baterię szlag trafiał. Chciałem mieć Mitsubishi, bo moja siostra miała starszy model i wiedziałbym co i jak. Niestety ten telefon został już wykupiony, dlatego też miałem wybór: albo pozostać przy starej amfibii, albo dopłacić troszku i kupić Alkatela. Ten z kolei od początku wydawał mi się podejrzany, no i moje przypuszczenia się sprawdziły. W zestawie był zegarek Swatch, który jest całkiem wporzo, oprócz faktu, że czuję się trochę jak pies na smyczy... A to dlatego, że przez 17 lat nie nosiłem tego wynalazku, bo albo pasek był za luźny na moją chudą jak patyk rękę, albo dostawałem wysypki od plastiku. Natomiast komórka nie jest ani szczytem techniki, ani szczytem moich marzeń... Wprawdzie ma większość funkcji, na których mi zależało, ale obsługuje się ją kiepsko i to mnie irytuje. No i teraz to muszę się przyzwyczaić, bo będziemy ze sobą na dobre i na złe przez jakieś trzy lata (prędzej nie dostanę kolejnej). Wiem, że jestem nieznośny i powinienem się cieszyć z prezentu, ale ten prezent mnie do końca nie satysfakcjonuje (zupełnie jak całe moje życie). Najlepsze jest to, że musiałem dołożyć do tego interesu 79 zetek. I to się właśnie nazywa ryzyko zawodowe...
20 grudnia 2003   Komentarze (2)

dzień twórczy

Rano miałem pójść do szkoły na jasełka, ale jakoś mi się nie chciało (ciekawe zresztą, kto był?). Po prostu spożytkowałem ten dzień na inne ciekawe zajęcia. Moja oszałamiająca mózgownica wpadła na niebywały i jakże nowatorski pomysł wysłania kartki świątecznej, ot tak, dla zabawy. Żeby było śmiesznej adresatem będzie MG. No więc wypisałem ładny i zabawny tekścik, nakleiłem znaczek i jutro polecę na pocztę. Jutro, bo chcę mieć pewność, że dostanie tą kartkę, gdy już wróci do domu. Ale się chłopak zdziwi (i o to mi właśnie chodzi), zwłaszcza, że sam zdobyłem jego adres, hihi. Po południu musiałem coś załatwić w mieście i moja mózgownica wpadła na kolejny znakomity pomysł, by przejść się tu i tam i pstryknąć kilka testowych zdjęć. Wszystko przez to, że znalazłem w domu starego Zenita i chcę zobaczyć, czy potrafię się nim posługiwać. Okazało się, że najtrudniej jest mi pokonać własny lęk (albo wstyd?) i tak po prostu robić zdjęcia w środku miasta! Oczywiście w takich chwilach, kiedy chcę utrzymać wszystko w tajemnicy, pojawiają się na horyzoncie moi znajomi. I tak też się stało, najpierw widziałem z okna autobusu MG, potem spotkałem Madzię. Tak wogle to prawie się porzygałem w tym autobusie za sprawą pewnego żula, którego już kiedyś widziałem na osiedlu. Madzia zaczęła zadawać pytania w stylu: "czemu tak się kręcisz wokół tej fontanny, czekasz na kogoś?". No i musiałem jej wyjaśnić, choć nie dała się namówić na zdjęcie :( Po południu, w zaciszu domowego kompa obejrzałem "Gdzie jest Nemo?" i dosłownie szczęka mi opadła (szkoda tylko że bez dubbingu). Bajeczka bardzo, ale to bardzo mi się podobała, jest chyba lepsza od "Epoki lodowcowej" :]
19 grudnia 2003   Komentarze (1)
< 1 2 3 4 >
Skid | Blogi