• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum wrzesień 2003


< 1 2 3 4 >

wyjątkowy dzień

Dzisiejszy dzień nie zaczął się najlepiej, ale później było bardzo sympatycznie. Mój kochany autobus, nie dość, że się spóźnił, to jeszcze był taki zapchany, że nie wsiadłem do środka :< Musiałem jechać z przesiadką, więc myślałem, że nie zdążę. Byłem dość zdenerwowany, bo na pierwszej lekcji miał być sprawdzian z fizy... Na szczęście dobiegłem na czas i wszystko zaczęło się lepiej układać. Dziewczyny z klasy zaskoczyły mnie i to nawet bardzo. Jako jedyne wynajęły aulę i zatańczyły dla nas w seksownych sukienkach do piosenki z "Moulin Rouge". Potem dostałem ręcznie zdobioną filiżanką z moim pseudonimem i taką zabawną rymowankę na swój temat. Ale najlepsze było to, że dziewczyny umalowały się perfidnie czerwoną szminką i zaczęły nas obcałowywać!!! Pozostawiły mi takie dość odznaczające się ślady na obu polikach i czole! Ale stwierdziliśmy z chłopakami, że fajnie wyglądamy i po prostu chodziliśmy tak przez cały dzień, wzbudzając ogólne zainteresowanie w szkole. Nawet chemica zatrzymała się przede mną i przez chwilę nie wiedziała, co mi się właściwie stało :) Po lekcjach doszedłem do wniosku, że takie sytuacje nie zdarzają mi się często i nie mam się czego wstydzić, więc przejechałem całe miasto z "taką twarzą", a w domu przynajmniej rodzinka miała ubaw :D
30 września 2003   Komentarze (1)

jazda imieninowa

Zapomniałem wspomnieć, że moja siocha zdała egzamin na prawko za pierwszym razem. Ja naprawdę nie wiem jak ona to zrobiła lub co ona temu egzaminatorowi zrobiła??? W każdym razie odebrała ten czerwony kawałek plastiku i stwierdziła, że zupełnie inaczej się jeździ naszym rodzinnym samochodem. Ale cóż, pojechaliśmy wczoraj do babci na imieniny. Ta jazda do najmilszych nie należała. Po pierwsze siocha prowadziła strasznie wolno, po drugie ojciec ciągle komentował jazdę i dawał jakieś wskazówki, po trzecie mama dostawała nerwicy na tylnym siedzeniu (czyli obok mnie) i co jakiś czas piszczała ze strachu! Najlepsze było parkowanie, bo tylko metr od krawężnika :> Impreza rodzinna też nie była rewelacyjna. Z powodu braku miejsc trzeba było siedzieć na niskiej kanapie w jakiś dziwnych pozycjach w stylu "stół na poziomie mojej brody". A te rozmowy przy jedzeniu to czysta finezja. Tematy jak zwykle niezbyt interesujące i te wzajemne przekrzykiwanie się... Może za dużo narzekam, ale wczoraj jakoś nie miałem nastroju. A babcia jak to babcia, w swoim żywiole. Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego ona stale lubi usługiwać innym, nie potrafi nawet przestać w swoje święto... Po prostu ręce opadają...
A co do dnia dzisiejszego, to ciągle myślę o wycieczce. Nie mogę się już doczekać, a to dopiero za trzy tygodnie! No i jak pomyślę o tych sprawdzianach, które w międzyczasie mnie czekają, to tracę humor. Kurczę no, ja chcę być takim optymistą jak MG :<
28 września 2003   Komentarze (2)

nie ma to jak...

Nie ma to jak wpakować się na okienku do koleżanki na chatę, to już z założenia jest zwałowe! Pomysł nie był mój, tylko ludzi z klasy. Oficjalnie mieliśmy oglądać najlepsze fragmenty Shreka i właściwie dlatego wyraziłem chęć, ale wyszło inaczej, jednak też ciekawie. Tak na marginesie, to trudno uwierzyć, ale są na tym świecie takie ułomne osoby jak ja, które nie widziały jeszcze Shreka! Ale do rzeczy, siedliśmy sobie w... kuchni, każdy dostał przydział Coli-Light w kubku i w takiej oto miłej atmosferze przegadaliśmy dzisiejsze przedpołudnie. Potem całkiem spontanicznie dorwaliśmy się w czwórkę do jednego kubka lodów jogurtowych!!! Hmm, jak ja dawno lodów nie jadłem... Wcale nam się nie chciało wracać na przedsiębiorczość, ale cóż, siła wyższa. Jednak to nie ten przedmiot, tylko matma była dzisiejszym punktem kulminacyjnym. Wcześniej, rano staliśmy sobie pod salą i to oczywiście ja musiałem stanąć w jakimś niefortunnym miejscu. Nagle poczułem dziwny cios w plecy, to była chyba klamka od drzwi. Odwróciłem się i ujrzałem naszą "kochaną" wychowankę. Hmm, nie ma to jak naciąć się na najmniej odpowiednią osobę. Miałem jakieś dziwne wrażenie, że i ona i ja poczuliśmy się głupio. Po wygłoszeniu zdania w stylu "jak można tak stać w przejściu", zaczęła mnie poklepywać po ramieniu, więc od razu powiedziałem jej, że "nic się nie stało". To już kolejny raz, kiedy ja nie wypadam najlepiej w jej opinii. Najpierw podpadłem jej na wycieczce klasowej w czerwcu, teraz mi wypomina, że nie chcę przygotować godziny wychowawczej tak jak wszyscy, no i jeszcze to zderzenie z drzwiami... Mam nadzieję, że nie będzie mnie czasem szykanować. W każdym razie dzisiaj spóźniła się na matmę 20 min i nasza klasa po raz pierwszy zaczęła rzucać się... długopisami! Nie ukrywam, że z wielką radością :D
26 września 2003   Komentarze (1)

wycieczka

Tak, to jest już prawie pewne, że za trzy tygodnie jadę na wycieczkę. Cieszę się, bo MG się zdecydował i jeszcze taki Wojtek z mojej klasy. Było trochę zamieszania, bo musiałem dzisiaj oddać paszport Olejowi (facet od gery) i wypełnić wniosek o wydanie wizy turystycznej! Na szczęście te dziwadła są bezpłatne, więc nie powinno być problemów. Olej obiecał, że jutro zawiezie to wszystko do konsulatu i po kilku dniach wizy będą gotowe! To trochę zamotane, bo zmieniły się przepisy prawne i teraz trzeba się trochę namęczyć, żeby wjechać do Rosji!!! Tak, jadę do Rosji, a dokładniej do Kaliningradu!!! Nawet nie wiem dokładnie dlaczego to robię... :P Hmm, po kilku chwilach namysłu stwierdziłem, że już chyba nigdy nie nadarzy się okazja, by zobaczyć ten biedny kraj i podbudować się na duchu, że w Polsce jest sto razy lepiej :D Poza tym cieszę się, że dostanę pierwszą (i pewnie ostatnią) w życiu wizę! Nie wiem natomiast, czemu MG jest taki podekscytowany tym wyjazdem. Ja zdaję sobie sprawę, że jednym z głównych celów tej eskapady będzie "integracja", jednak nie zamierzam przesadzać. Po prostu to nie w moim stylu upić się, bo tak jest fajnie! Ja chcę przede wszystkim mile spędzić czas, przeżyć coś niecodziennego i mieć kilka nowych wspomnień... :D

When you die there's only one thing you really can regret:
All the time you've spent regretting.
[bjork]
25 września 2003   Komentarze (1)

dziwne odczucia

Wczorajsza akcja po prostu mnie rozbroiła. Godzina 20.00, piszę sms-a do MG. On odpowiada mi, a ja piszę kolejnego i... zaczynają się dziać dziwne rzeczy. On próbuje odpisać, ale jego stara komórka podobno sama wybiera mój numer. A ja, po odczekaniu trzech sygnałów odbieram telefon. Niestety połączenie przerywa się. Ehh nie wiem o co chodzi, więc decyduję się do niego zadzwonić. Tak tylko, że moja bateria właśnie ulega rozładowaniu. Wstawiam telefon na 5 minut na doładowanie, dzwonię po kilku chwilach. Drrr, głos w słuchawce: 'halo?' i tym razem mój telefon wyłącza się sam. Mam dość takiego sprzętu, niemal rzucam nim o stół i dzwonię ze stacjonarnego. Na szczęście wszystko ulega wyjaśnieniu, żalimy się i przeklinamy swoje stare komórki, śmiejemy się też z powstałej sytuacji. Te słowa nie oddają pewnie charakteru wydarzenia, ale po prostu nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać :
Ta szkoła zaczyna mnie powoli denerwować (bardziej niż w zeszłym roku). Wymagania rosną, a ja nie wiem do końca czego chcę. Niby pragnę małego buntu i odrobiny więcej wolnego czasu, ale moje sumienie nie radzi sobie z drobnymi wpadkami. Udało mi się dzisiaj uzyskać dobrą ocenę, jednak mapka z gery nie poszła mi tak, jak oczekiwałem. Czuję się jakoś dziwnie, tak, jakbym nie przestawił się jeszcze w pełni na tryb nauki. Szkoła mnie chyba przytłacza, a ja nie daję rady pogodzić wszystkich spraw. Najprawdopodobniej nie potrafię być "typowym" uczniem, który najpierw działa, a dopiero potem myśli. A teraz jeszcze pojawiła się propozycja wyjazdu na wycieczkę z kilkoma osobami z klasy. Nie jestem do końca zdecydowany, czy warto. Mam wielką ochotę gdzieś wyruszyć, być może MG też pojedzie, więc na pewno nie było by nudno. Muszę to jednak dokładnie przemyśleć... :/
23 września 2003   Komentarze (4)
< 1 2 3 4 >
Skid | Blogi