jazda imieninowa
Zapomniałem wspomnieć, że moja siocha zdała egzamin na prawko za pierwszym razem. Ja naprawdę nie wiem jak ona to zrobiła lub co ona temu egzaminatorowi zrobiła??? W każdym razie odebrała ten czerwony kawałek plastiku i stwierdziła, że zupełnie inaczej się jeździ naszym rodzinnym samochodem. Ale cóż, pojechaliśmy wczoraj do babci na imieniny. Ta jazda do najmilszych nie należała. Po pierwsze siocha prowadziła strasznie wolno, po drugie ojciec ciągle komentował jazdę i dawał jakieś wskazówki, po trzecie mama dostawała nerwicy na tylnym siedzeniu (czyli obok mnie) i co jakiś czas piszczała ze strachu! Najlepsze było parkowanie, bo tylko metr od krawężnika :> Impreza rodzinna też nie była rewelacyjna. Z powodu braku miejsc trzeba było siedzieć na niskiej kanapie w jakiś dziwnych pozycjach w stylu "stół na poziomie mojej brody". A te rozmowy przy jedzeniu to czysta finezja. Tematy jak zwykle niezbyt interesujące i te wzajemne przekrzykiwanie się... Może za dużo narzekam, ale wczoraj jakoś nie miałem nastroju. A babcia jak to babcia, w swoim żywiole. Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego ona stale lubi usługiwać innym, nie potrafi nawet przestać w swoje święto... Po prostu ręce opadają...
A co do dnia dzisiejszego, to ciągle myślę o wycieczce. Nie mogę się już doczekać, a to dopiero za trzy tygodnie! No i jak pomyślę o tych sprawdzianach, które w międzyczasie mnie czekają, to tracę humor. Kurczę no, ja chcę być takim optymistą jak MG :<
A co do dnia dzisiejszego, to ciągle myślę o wycieczce. Nie mogę się już doczekać, a to dopiero za trzy tygodnie! No i jak pomyślę o tych sprawdzianach, które w międzyczasie mnie czekają, to tracę humor. Kurczę no, ja chcę być takim optymistą jak MG :<