smutek
Ja chcę wykopać ten poniedziałek w kosmos... i pozostałe dni też. Jutro to bułka z masłem, ale chodzi mi o to, co będzie potem... Mimo, że znam już swoje liceum, to i tak się boję! Boję się swoich reakcji: reakcji na obowiązki i brak czasu, reakcji na niepowodzenia, wreszcie reakcji na kolejny rok życia w samotności! Obawiam się też, że mój projekt pod kryptonimem "zwolnienie z WF" nie powiedzie się (aż sam się dziwię, że stać mnie jeszcze na resztki ironii). Moje postanowienia na ten rok przedstawiają się następująco: odrobinę mniej nauki (tak, żeby udało utrzymać poziom! :P), więcej wagarów, więcej wycieczek z Olejem, więcej spotkań ze znajomymi, więcej pomysłów na piątkowe popołudnia, no i jakiś dodatkowy angielski. Jeżeli mój "projekt" wypali, to będę wniebowzięty, a jeśli jeszcze jakieś plany się zrealizują to już w ogóle będę skakał ze szczęścia!
A wracając do minionych wakacji, stwierdzam, że nie były wyjątkowe. Moje plany poszły w łeb. Nie znalazłem przyjaciół, nie przybrałem na wadze, właściwie to nie dokonałem nic ciekawego! Mam ogromne wyrzuty sumienia, jestem lekko przygnębiony, żal mi nawet samego siebie! Z wakacji zapamiętam przede wszystkim zakończenie roku (którego tu nie opisałem), spacery piwne z Evilem, spotkanie z MG, jazdę samochodem, pewną rozmowę z Evilem, pewne przeżycie osobiste, głupi niekończący się remont, ten BLOG i parę innych mniejszych akcentów...
A wracając do minionych wakacji, stwierdzam, że nie były wyjątkowe. Moje plany poszły w łeb. Nie znalazłem przyjaciół, nie przybrałem na wadze, właściwie to nie dokonałem nic ciekawego! Mam ogromne wyrzuty sumienia, jestem lekko przygnębiony, żal mi nawet samego siebie! Z wakacji zapamiętam przede wszystkim zakończenie roku (którego tu nie opisałem), spacery piwne z Evilem, spotkanie z MG, jazdę samochodem, pewną rozmowę z Evilem, pewne przeżycie osobiste, głupi niekończący się remont, ten BLOG i parę innych mniejszych akcentów...