dzień twórczy
Rano miałem pójść do szkoły na jasełka, ale jakoś mi się nie chciało (ciekawe zresztą, kto był?). Po prostu spożytkowałem ten dzień na inne ciekawe zajęcia. Moja oszałamiająca mózgownica wpadła na niebywały i jakże nowatorski pomysł wysłania kartki świątecznej, ot tak, dla zabawy. Żeby było śmiesznej adresatem będzie MG. No więc wypisałem ładny i zabawny tekścik, nakleiłem znaczek i jutro polecę na pocztę. Jutro, bo chcę mieć pewność, że dostanie tą kartkę, gdy już wróci do domu. Ale się chłopak zdziwi (i o to mi właśnie chodzi), zwłaszcza, że sam zdobyłem jego adres, hihi. Po południu musiałem coś załatwić w mieście i moja mózgownica wpadła na kolejny znakomity pomysł, by przejść się tu i tam i pstryknąć kilka testowych zdjęć. Wszystko przez to, że znalazłem w domu starego Zenita i chcę zobaczyć, czy potrafię się nim posługiwać. Okazało się, że najtrudniej jest mi pokonać własny lęk (albo wstyd?) i tak po prostu robić zdjęcia w środku miasta! Oczywiście w takich chwilach, kiedy chcę utrzymać wszystko w tajemnicy, pojawiają się na horyzoncie moi znajomi. I tak też się stało, najpierw widziałem z okna autobusu MG, potem spotkałem Madzię. Tak wogle to prawie się porzygałem w tym autobusie za sprawą pewnego żula, którego już kiedyś widziałem na osiedlu. Madzia zaczęła zadawać pytania w stylu: "czemu tak się kręcisz wokół tej fontanny, czekasz na kogoś?". No i musiałem jej wyjaśnić, choć nie dała się namówić na zdjęcie :( Po południu, w zaciszu domowego kompa obejrzałem "Gdzie jest Nemo?" i dosłownie szczęka mi opadła (szkoda tylko że bez dubbingu). Bajeczka bardzo, ale to bardzo mi się podobała, jest chyba lepsza od "Epoki lodowcowej" :]