zostałem sam
I znowu przygnębienie zawitało w moje skromne progi. Evil wyjechał sobie na dwa tygodnie, tak po prostu bez słowa. No i właściwie to teraz nie mam już żadnego znajomego, z którym mógłbym pogadać. Zostałem sam jak palec. MG mówił, że da mi znać jak przyjedzie do miasta, ale szczerze mówiąc nie wierzę, że to nastąpi szybko. A poza tym, to ja go tak do końca nie rozumiem. Gdyby naprawdę chciał, to by mógł przyjechać w każdej chwili, ale widocznie ma lepszych znajomych u siebie. No i co tu robić? Mam wrażenie, że moje życie ucieka mi przez palce, a ja nie wiem, jak mam je dogonić. Jest we mnie jakaś bariera, której nie potrafię przekroczyć. Ale stwierdziłem, że w nowym roku szkolnym muszę się zmienić, nadrobić parę spraw, m.in. częściej jeździć na wycieczki z Olejem. No a wracając do spraw dzisiejszych - mam ochotę przeczytać sobie mój ulubiony wiersz:
"Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga - gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością."
[K.K. Baczyński, fragment]