szok!
Wczorajszy wieczór był straszny. Wszystko zaczęło się od e-maila, który dostałem od Neli. Ten list poruszył mnie i to bardzo. Tam było napisane, że Filip (kolega z klasy) miał wypadek i złamał kręgosłup! Żadnych szczegółów, nic tylko ten słowa napisane wielkimi literami i prośba jego ojca o modlitwę! Jeszcze nikt w życiu nie prosił mnie o modlitwę. Filip nie należał do moich zaufanych znajomych, ale to i tak był dla mnie szok, przeszły mnie dreszcze. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, to powiadomić Patrycję, bo ona była z nim zżyta. Nie wiedziałem, czy ona śpi, czy już wie? Zdecydowałem, że wyślę sms-a, chociaż nie mogłem tam wiele napisać. Było późno, dochodziła 23.00. Nagle zadzwonił telefon, wiedziałem na 100% że to Patrycja dzwoni. Ja miałem trudności z mówieniem, w końcu jej to powiedziałem, ona się rozpłakała, po prostu poczułem się głupio. Teraz nie wiem, czy to był dobry pomysł. Prawdopodobnie zepsułem jej całą noc, nastrój i masę innych rzeczy. Rano wiadomość od MG, same pytania: czemu do niego nie zadzwoniłem?, jak to się stało? i tym podobne. Co ja miałem mu odpowiedzieć? Przecież nie chciałem wczoraj martwić kolejnych osób, miałem już dość tej całej sytuacji...