ostatni taki dzień
Uff, przeżyłem ostatni tak ciężki poniedziałek w tym roku! Ciężko było nie tylko w szkole, ale nawet przed. Otóż rano rozpętała się straszna zawieja śnieżna. Wiał silny, zimny wiatr, sypało śniegiem, a ja biedny musiałem biec na przystanek o 6.30. Tragedia, odniosłem wrażenie, że Fordon zamienił się w mroźną Syberię. Na szczęście w budzie nie było żadnych niemiłych niespodzianek. Jeszcze tylko trzy dni mordęgi, potem klasowa wigilia, w piątek prawdopodobnie szkolne jasełka i już będzie można się cieszyć wolnością przez 16 dni! To nic, że za tydzień muszę iść do lekarza i naściemniać mu, żeby mi przedłużył zwolnienie z wf-u. Trochę się boję, ale to konieczne, by przez następne pół roku żyć z normalną psychiką. A wracając do bieżącego tygodnia, to nie wyobrażam sobie sprawdzianu z histy w środę. Znalazłem ściągę z XVI wieku, ale tam jest aż 30 stron tego paskudztwa, więc nie wiem, jak ja to jutro przerobię. Pocieszam się, że jak nie wyjdzie, to będzie jeszcze czas by to poprawić. W końcu drugi semestr jest o wiele dłuższy ;P