umarł król, niech żyje król?
[dzień 31.12.2003]
Jestem całkowicie dotleniony. Nachodziłem się dzisiaj dużo i myślę, że dobrze mi to zrobiło. Byłem niedaleko mojego starego gimnazjum i szczerze powiedziawszy trochę mi się żal zrobiło tych kilku lat spędzonych w tej placówce. To były fajne czasy. A teraz? Teraz to ja wcale nie chcę tego nowego roku. Mimo, że nie znalazłem jeszcze prawdziwego przyjaciela i nie pojechałem do Londynu, to jednak polubiłem 2003 rok... Co do planów na dziś, to zaopatrzyłem się w trzy piwa mam zamiar upić się w somotności. Mam gdzieś całą resztę. Brakuje mi tylko trzech osób: Evila, MG i InnejM (wbrew pozorom to wcale nie jest podlizywanie się).
Gwoli małej dygresji w tym nieznośnym dniu powiem tylko tyle, że naświetlam właśnie mojego Swatcha, bo okazało się, że skubaniec ma akumulator zamiast baterii i potrzebuje ciepełka żarówki, aby chodzić a właściwie to tykać :]
[dzień 30.12.2003]
Czuję się jak ostatnia sierota. Siedzę ze spuszczoną głową i przy dźwiękach z "Twierdzy" patrzę na świat przez pryzmat okiennej szyby. Zaraz nadejdzie noc, potem znowu dzień i cała ta machina ruszy na nowo. Rozmyślam nad tym, co będzie jutro, a właściwie czego jutro nie będzie. Nie cierpię sylwestra. Raz, że nigdy nigdzie nie wychodzę, bo albo wszyscy o mnie zapominają albo w ogóle nie ma żadnych imprez. Dwa, że ten dzień przypomina mi o tym, że minął kolejny rok, w którym nie udało mi się osiągnąć tego, czego pragnąłem. Moje marzenia nie zostały spełnione. Nie wiem, może mam zbyt wybujałe cele albo to tylko mit - przyjaźń, którą widać na amerykańskich filmach? Może w moim świecie coś takiego nie ma szans istnieć... W każdym razie dzisiaj żyję wspomnieniami, bo odebrałem zdjęcia sprzed dwóch miesięcy. Fotografie z Kaliningradu nie wyszły tak, jak oczekiwałem. Jedynie połowinki zostały dobrze uwietrznione. Ale ja wcale nie chciałem pamiętać tej imprezy, tylko Rosję... MG dobił mnie sms-em, on ma swoją starą paczkę, z którą spędzi jutrzejszą noc. Ja takich ludzi nie mam, nawet Evil wyjechał do kuzyna. Dlatego w sylwestrową noc pooglądam sobie głupi telewizor. Tak, telewizor a nie telewizję, bo mdli mnie na widok tych sztucznych ludzi zza srebrnego ekranu, którzy wybiorą najpiękniejsze słowa języka polskiego, by w wazeliniarski sposób złożyć telewidzom noworoczne życzenia. Pozostanie mi towarzystwo kotka, jedynego poczciwego stworzenia. Taaa, wpadanie w histerię to moja specjalność :/