kinoman
Zrobiłem sobie dzisiaj kilka psychotestów. Jeden z nich po prostu mnie zagiął. Nazywał się "Czy jesteś kinomaniakiem?" i wyszło mi, że nie jestem kinomaniakiem tylko kinomanem. Byłoby spoko, gdyby podali wyraźną różnicę, a tu zonk. Napisali mi tylko, że "w sposób czysty i bezinteresowny kocham kino i z dużym zaangażowaniem oddaję się tej namiętności".
Wieczorem poszedłem się kąpać, a tu ministranci zadzwonili do drzwi. Ledwo zdążyłem wyjść zanim ta cała kolęda wkroczyła. Poszło w miarę szybko i bezboleśnie. Ksiądz nawet nie tknął mojego zeszytu, a wcześniej tyle się męczyłem, żeby odkleić z okładki kartkę z cytatem z mojego ulubionego filmu. Tekst był wprawdzie o Bogu, ale w trochę innym kontekście :P