różnotematycznie
Dzisiejsza matma wykończyła mnie psychicznie. Gościówka nie miała najlepszego humoru, a mi trafił się najgorszy przykład. Zapisałem trzy tablice, słysząc ciągle "robisz błąd", "a skąd ci się wzięło...". Miałem całe ręce w kredzie, byłem zlany potem i liczyłem to chyba z pięć minut. Musiałem później jakoś odreagować, więc poszedłem do kina. Sam, bo to był raczej ambitny filmik. Zastanawiam się tylko, dlaczego podoba mi się kino brytyjskie? Hmmm... jest chyba prawdziwe i nie przesadzone.
W szkole mieliśmy coś w stylu przedwczesnego finału Wielkiej Orkiestry, a ja nie wrzuciłem ani grosza. Naprawdę chciałem, ale nie miałem drobnych. Próbowałem nawet rozmienić kasę w sklepiku, ale tam też nie mieli jak. No a przecież dać pieniądze i żądać reszty to chyba idiotyzm...
Aha i jeszcze jedno. Po tygodniu życia ze ślepotą w końcu dostałem nowe okulary. Uff, co za ulga, że będę mógł widzieć, kto znajduje się parę metrów przede mną :]