prezent
Jestem wykończony. Przez trzy dni jeździłem po mieście w poszukiwaniu prezentu urodzinowego dla MG. Sam się sobie dziwię, że też wpadłem na tak ambitny pomysł, że aż prawie niewykonalny. Wszystko przez ten mój charakter, który nakazuje mi, aby zaskakiwać ludzi. Wykombinowałem sobie, że kupię mu zwałowy krawat ze śmiesznym wzorem. Tak tylko, że dostać coś takiego w moim mieście graniczy z cudem. W końcu natknąłem się na jakiś zapyziały sklepik z takowymi krawatami. No i prezent jest. Teraz trzeba go tylko zapakować... i wręczyć. Już się boję, bo jeszcze klasa sobie pomyśli, że zwariowałem, kupując koledze prezent :/