Jestem wykończony. Po tygodniu pakowania wszystkiego do kartonów, nadszedł taki dzień, w którym zniknął mój pokój. Tak po prostu, pstryk i już. Wszystko wzięło dwóch napakowanych panów i zawiozło na nową chatę. Teraz będę spał na jakimś zapyziałym łóżku, mam ławę szwedzką zamiast biurka i dwa przedpotopowe fotele. Dosłownie zajebicho. Chciałbym już mieszkać w nowym pokoju... Ale będę mógł dopiero, gdy wrócę z urlopu. Prawdopodobnie założę sobie neostradę, więc nie powinno być źle. Ale na razie muszę czekać...