Jechaliśmy wczoraj do supermarketu i na środku skrzyżowania odpadł nam tłumik. Staliśmy tak chyba z pół godziny, bo to żelastwo urwało się tylko do połowy i tata wyrywał to do końca, wszyscy się gapili, deszcz kropił... W końcu ja musiałem ten zardzewiały tłumik zanieść na śmietnik. Dresy mnie widziały, ale nie wiem, jaka była ich reakcja, bo po ciemku nie widzę za dobrze. W supermarkecie też zwała, jak zwykle pół godziny przed zamknięciem sklepu. Też była niezła akcja - 10 minut wybierałem lody, żeby cena i smak odpowiednio się równoważyły, idę, idę, patrzę wyprzedaż, bluza z pingwinkiem za 10 zł, no to szybko kubek z lodami na półkę i przymierzam bluzę, dopasowana idealnie, no to lecę w sandałach przez niemal pusty sklep, ubrany w tej bluzie, w jednej ręce lody, w drugiej kurtka, szukam mamy i mówię "Mama patrz fajna bluza za 10 zł" :P Godzina 22.00 sklep zamykają a ja z mamą robię małe cofanko na stoiska z bluzami i wybieramy dalej, w końcu kupiłem dwie, jedna nie miała kodu, więc oderwaliśmy z innej... Taa to jest mój ulubiony market :D