nic specjalnego
Aha, oczywiście tylko ja się przejąłem zdjęciem klasowym, co nie zmienia faktu, że z pewnością zrobiłem jakąś głupią minę.
Ciągle myślę o studniówce i nic w tym celu nie robię. Codziennie powtarzam sobie, że zaproszę ją jutro, bo dzisiaj albo boli mnie głowa albo jestem głodny, mam dość, nie widzę jej na korytarzu itp. Nie wiem, czy to nie wyjdzie głupio, jak sobie kogoś wychaczę. Byłbym... hmm, jedynym facetem z klasy, który sobie kogoś przyprowadzi. I w dodatku kogoś, kto wcale nie jest moją dziewczyną...
To już drugi tydzień od początku roku bez j. polskiego, a w piątek nie ma nas w szkole, bo jesteśmy w Toruniu. Ciekawe jak ta klasa maturalna się zakończy... Semestr zacząłem od oceny numer 5, więc to nie wróży nic dobrego. Rok temu to był dop i skończyło się dobrze. Teraz może być na odwrót.
Praktykant z fizyki lekko mnie zirytował. Wziął mnie do tablicy, kazał liczyć dziwne zadanie, a ja nie wiedziałem co mam robić:
On: Ale ty to dynamicznie rozwiązujesz... To jest prawo Ohma? Może weź trochę popuść dla klasy.
Ja: Hmm? Po-puść? Po-puść? [zepchnął mnie na bok, więc chciał pewnie powiedzieć posuń się, ale wszyscy buchnęli śmiechem, w końcu ja też zacząłem się brechać]
On: No dobra, skupmy się na zadaniu.
Załamka, szok, strach, obawa - tylko tak można określić mój stan. Po przejrzeniu dzisiejszych testów z GW wyszło, że z podstawowej matmy mam jakieś 60% a z rozszerzonej coś blisko, blisko 0%. "Już za >> siedem miesięcy << matura..."