"zabierzcie go do domu..."
Nie wiem, czy ja jestem taki sentymentalny i wrażliwy, ale żal mi Fc. Dość często gadamy na GG, jest dość szczery i chyba mi ufa. Całą ostatnią imprezę spędziłem w jego toważystwie, bo właśnie mi go żal. Wyskakałem się porządnie, że aż mięśnie mnie teraz bolą. Najlepszy był schemat jak już mi odbijało i byliśmy trochę pijani. Wtedy śpiewaliśmy wspólnie piosenki na kanapie... No i nie zapomnę jak J-a-c-a, którego nie znam osobiście, schlał się w cztery dupy i dostaliśmy bojowe zadanie: "Zabierzcie go do domu...". Taa, jasne, zwłaszcza, że nocny jeździ co dwie godziny! Wpakowaliśmy go tylko do autobusu, koleś zaczął rzygać i sam zafundował sobie wyrzucenie przed konduktora. Miał szczęście, że to był akurat jego przystanek. Z tego co widziałem w szkole, nadal żyje, więc pewnie trafił do domu... :P