Joł, joł, joł... Jestem w bardzo popieprzonym humorze i bezmyślnie marnuję czas na gapieniu się w monitor i słuchaniu mp3. Mam ochotę obejrzeć jakiś film, ale nie, co do tego to się powstrzymam. Nerwy mi strzelają, już nie daję rady. Przespałem pół dnia. Sz. naprawdę nie rozumie, że nie można cały czas traktować życia jak zabawy. Tym bardziej zabawy mną. Łosiek wkurza jeszcze bardziej, a MG podchwycił schemat i też się śmieje razem z nimi. Ja chyba zacznę wierzyć we własną plotkę i kupię ten Prozac, i zacznę łykać! Może i przeżywam to nadmiernie, ale taki już jestem. Czuję, jakby cały świat zaplanował zemstę, wszystko staje na opak i kruszy się w pył. To, co było niestety nie wraca.
Do tego jeszcze pierwszy Oscar w tym roku! Byłem na niego przygotowany, ale i tak się wkurwiłem. Głupi gej niech się osra tą historią! Dwa dni zakuwania i wyszło na to samo, jakbym nic nie zrobił. Pedzio jeden! Jakiś głupich generałów mu się zachciało.
Tylko ja jestem taki zdolny, żeby mi bibliotekarka wcisnęła skserowanie trzech kartek za 5,60 zł, bo to przecież drukarka atramentowa. A ja kurde kalkulowałem, czy zejść na parter i wydać złotówkę, bo automat nie wydaje reszty... Dam jej papier, może mi odpuści tą kasę...