carpe diem
Cudowna lekcja niemieckiego, cudowne pytanie: "jak dbasz o swój wygląd" i moja cudowna odpowiedź: "używam dobrego szamponu do włosów". I w tym momencie zorientowałem się, że akurat dzisiaj moje włosy nie są umyte, wyglądają na lekko przetłuszczone i wszyscy się nagle zaczęli nimi interesować... Nic tak nie bawi, jak żenada we własnym wykonaniu :]
Nie ma to jak uciec od nudnych notatek z zakresu kultury renesansowej i pojechać sobie z rodzicami do hipermarketu na cały wieczór. Dorobiłem się nowych majtek, nowego swetra i nowej szczoteczki dozębnej. Mama wybrała mi nawet prezent świąteczny dla Pat.
Kurde no. Jak zwykle dynamiczna zmiana poglądów, huśtawka nastrojów i wszystko na raz. Teraz mam wrażenie, że nie jesteśmy zwykłymi kumplami, tylko... super kumplami! Nie wiem, czy on naprawdę zaczął rozumieć, że traktuję go jak brata? Może to tylko okresowe złudzenie, chwilowy wybryk dobroci z jego strony, ale sprawia mi to radość. To głupie, ale lubię się z nim śmiać, prowadzić gry słów o zabarwieniu sarkastycznym, lubię jego popcorn i nie mam już nic przeciwko temu, że wodę mineralną traktuje jak świętość. Chociaż z drugiej strony zachowuję się jak pasożyt i trochę go wykorzystuję. Ale liczą się chwile, w tym roku z pewnością tylko chwile...