wakacyjne zeszyciki szkolne
Moja siocha mnie wkurzyła, bo zażyczyła sobie konta na gadu-gadu. Ja już to widzę - ona będzie mi się wcinać co pięć minut, żeby sprawdzić, czy jej koleżanka nie zmieniła czasem statusu. Już nie wspomnę o tym, że będę musiał poświęcić sporo czasu, by nauczyć ją obsługi programu, bo ona i komputer to dwa odległe bieguny. Wieczór upłynął mi jednak na czym innym. W supermarketach panuje lekka paranoja (a raczej chęć zysku), bo jest dopiero połowa wakacji, a zeszyty już w sprzedaży. Oczywiście moja rodzina robi zakupy pięć minut przed zamknięciem sklepu tj. 22.00, no ale to już norma. Na szczęście przywykłem to tego. W tym roku udało mi się wybrać naprawdę ciekawe kajeciki. Ja już mam takie sprzężenie mózgowe, że po prostu okładki nie mogą być byle jakie. Muszą mieć jakiś oryginalny wzór i ogólnie ładnie wyglądać. Można powiedzieć, że dziwak ze mnie, no ale jak człowiek patrzy na coś co najmniej trzy razy dziennie, to ta rzecz nie może się tak szybko znudzić. W końcu jak szkoła wkurza ludzi, to coś związane z edukacją musi chociaż poprawiać nastrój.