wzruszony byłem
Trochę się wczoraj wzruszyłem. To pewnie przez ten film "Co gryzie Gilberta Grape'a?". Zawsze chciałem go obejrzeć i zawsze myślałem, że to Gilbert jest tym chorym chłopcem. A tu było inaczej. Ten film wydał mi się za długi. Nie sądziłem, że będę płakać, ale pod koniec dwie łezki same poleciały... Tej nocy wzruszyło mnie jeszcze coś. Musiałem poznać prawdę, bo to nie dawało mi spokoju. Wysłałem więc sms-a do MG, który wczoraj opuścił moje miasto. Ja mam taką zasadę: każdy zasługuje na to, by mówić do niego po imieniu. I jeśli nie podoba mi się czyjś pseudonim, to go nie używam. Ja sam czuję się bardziej dowartościowany, gdy ktoś zwraca się do mnie po imieniu. Jednak bywają sytuacje, w których po prostu... bywa inaczej.
Ja: Zapomniałem ci zadać jedno pytanie: Jak to się stało że mówiłeś dzisiaj na mnie Marian?MG: Wczoraj był kabaret i jakoś mi to zostało. Nie przejmuj się Marian już więcej nie będę! Czymaj się!
Ja: Ja się wcale nie przejmuję a nawet cieszę się że tak się stało. Bo tak mnie nazywa mój najlepszy kolega który teraz wyjechał. Po prostu brakowało mi tego.