Pewne sprawy osobisto-towarzysko-egzystencjalne poplątały się. E. spotyka się w weekendy z MG. Łosiek jest chory (jaki teraz spokój). Sz. nadal pozostaje dla mnie chodzącą zagadką. Nie wiem jak on to robi, ale nawet gdy ma kłopoty, potrafi bawić się swoim życiem (w przeciwieństwie do mnie). My chyba odbieramy na innych płaszczyznach. Ja potrzebuję zrozumienia, a on wypełnienia wolnego czasu... W każdym razie on to potrafi namieszać. Teraz to już sam nie wiem z kim mam robić tą 18-stkę. Czy ja mam wyrzuty sumienia? Jeśli tak to za co? Z pewnością mam doła, nie mam pieniędzy i jestem przez to uziemiony w weekend, nie wiem gdzie mam się podziać... Chyba z nudów zacznę sprzątać swój pokój. Milczenie - to podobno przyjaciel, który nigdy nie zdradza...