Zaczynam węszyć jakiś podstęp, ostatnio za dużo tych pozytywnych dni. Drugi raz poszedłem z Sz. na ten sam film co kiedyś, tym razem za darmo. Była też Kj z MG. Chyba zakochałem się w tym filmie, on jest po prostu świetny, taki w sam raz dla mnie (albo o mnie). I nie ważne, że dla innych jest nudny. Potem poszliśmy na lody do mak-świata. Lubię spontaniczne chwile, niecierpię pożegnań. Lubię jeszcze coś, wracać z kina autobusem. Mam wtedy milion myśli w głowie i patrzę przez szybę na to miasto, które jest jakie jest...