Te święta wcale mi się nie podobały. Właściwie to nie miałem na nie ochoty. Nie wydarzyło się nic rewelacujnego, nie dostałem niczego od rodziców. Przeżyłem za to lekkie przygnębienie, choć nie powinienem tak bardzo tego przeżywać. Po prostu ktoś powiedział mi "nie" zamiast oczekiwanego "tak". Z nudów zaprojektowałem zaproszenie na moją osiemnastkę, która i tak się prawdopodobnie nie odbędzie... Ale jestem dumny z tego, że to zrobiłem. Miałem ochotę wybrać się dzisiaj na spacer, ale nie wiedziałem dokąd iść. Stałem na klatce schodowej i nie wiedziałem co mam zrobić. I tak samo będzie jutro, bo pogodne dni właśnie się skończyły. Tak jak w tym głupim filmie o wojnie, w końcu krew spłynie do butelki po coca-coli...