Nie ma to jak porządnie odreagować stresujący dzień. Zaraz po całorocznym sprawdzianie z gery wsiadłem w samochód i pojechałem za miasto, żeby tam rozpędzić się do ponad 100 km/h... To nie był mój pomysł, ale okazał się dobrą terapią. Gerę jak zwykle zawaliłem i znowu dostanę niesatysfakcjonującą ocenę. Ale za to jazda nawet dobrze mi poszła. Widziałem po drodze wypadek i rozjechanego lisa... W każdym razie emocji było sporo, głowa mnie potem bolała przez pół dnia. Miałem się uczyć histy, a właściwie to mapy historycznej, ale jakimś dziwnym trafem wypisywałem zaproszenia urodzinowe.