• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum 22 lipca 2004


the bitter end

Boli mnie dupa, walnąłem się w futrynę samochodu i mam dość tego gównianego prawa jazdy. To chyba nie dla mnie, nie potrafię się skupić w tym mieście. Kobieta wyskakuje mi jeszcze z pytaniami w stylu: "przeraża cię ruch samochodów?". I ta opinia: "prowadzisz jak na pierwszej jeździe". Psychika mi się przez to ściera...

Spokojny, to chyba najbardziej odpowiednie słowo dla określenia pogrzebu. Spodziewałem się większej histerii. Śmierć cioci była okropna, jak w jakimś filmie. Samochód pchał ją dachem przez 50 metrów, miażdżąc nogi i wyrywając drzewo z korzeniami... W kaplicy łapałem dziwne myśli jak 'co by było, gdybym teraz umarł?' albo 'kto by przyszedł na mój pogrzeb?'. I to już nie pierwszy raz myślę o takich rzeczach. Tak w ogóle to nie podobają mi się imprezy typu stypa. Pełno jakichś ludzi z rodziny, których nie znam, wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią, no i te głupie pytania, pożegnania, całowanie...
22 lipca 2004   Komentarze (5)
Skid | Blogi