"ja jestem Rusin zgodny. bij go, drzyj za...
Odebrałem prawo jazdy. Ten burdelowaty róż jest lekko irytująco zwałowy. Moja mama wydała świetny komentarz: "Mmmhymmmhyhy, duża głowa, mała głowa...". Teraz będę chyba grał w totka, żeby uzbierać na sprowadzenie jakiegoś porządnego MINI z Niemiec, bo do większych samochodów nie wsiądę.
W Ustce było dziko. Dostaliśmy fajny, duży pokój... z widokiem na cmentarz, nawet pogrzeb widziałem jak byłem w kiblu! Dziadek wszystkich wkurwiał i prawie wpadł do portu. Zacząłem rozpaczać, że w tym domku nie było TVN-u i nie obejrzałem "Kompanii". Napisałem przez to wierz inspirowany filmem, nawet niezły wyszedł. Pogoda była fikuśna i z mojego opalania się nic nie wyszło. Bodajże w czwartek ktoś podłożył na promenadzie bombę i wszędzie była policja, ewakuowano ludzi itp. Pierwszy raz kupiłem sobie kebab i myślałem, że mi gardło wypali, takie ostre jedzenie. Wzruszyła mnie pani Otylia, prawie się popłakałem, gdy odbierała złoty medal. W związku z olimpiadą kupiłem sobie dresik. Wprawdzie nie aktualny, bo jest napisane Tokyo 1964, ale wygląda zajebiście. W piątek się zdołowałem. Sz. miał mieć w czwartek egzamin i nie dawał znaku życia, więc napisałem do jego siostry i okazało się, że zdał, a ona się dziwi, że jeszcze mi się nie pochwalił. No fajnie, ja mu dzwoniłem do Chorwacji, a on nie raczył nawet emsa przysłać... Wczoraj to wyjaśniliśmy, ale czy to w ogóle ma sens?