Rozbeczałem się wczoraj pod koniec Kompanii. To przez to, że już wcześniej zacząłem płakać, bo siocha zepsuła mi IE i myślałem, że znowu czeka mnie format. Byłem tak rozdygotany, że dostałem nerwobólów na łopatce i niewiele wystarczyło, abym się wzruszył. Nie wiem czemu, ale to najbardziej osobisty serial, jaki kiedykolwiek widziałem...
Pierwszy dzień w szkole objawił się bólem głowy. Za dużo tych wszystkich emocji. Kartkówki oczywiście nie było. Dałem zwolnionko z wf-u. Dostałem zaproszenie na osiemnastkę. Nowy przedmiot "wiedza o kulturze" zapowiada się terroryzująco. I to przez cudowną absolwentkę o przemiłym nazwisku "K-A-C". Stwierdziłem, że kobiety, które się mszczą są ohydne :/