życie absurdem jest
koleś siedzący obok mnie: "To przecież kinoteatr, czyli teatr z telewizorem...".
kobieta od matmy do spóźnionych: "Gdzie byliście? W łóżku?"
oni: "Eee... tak... ale osobno!"
Coś czuję, że poprawy z historii wykończą mnie psychicznie w tym roku. Miałem dzisiaj nie iść na histę, ale przez to, że Sz. zawiózł mnie do szkoły, podjąłem desperacką próbę zachowania swojej godności. Przez przypadek przeszliśmy "pechową ścieżkę", której unikałem chyba z rok. No i oczywiście kartkówa z tego pięknego przedmiotu jakoś mi nie podeszła.
[z dnia 5.11.2004]
Ewakuacja, jakie to piękne pojęcie. Zwłaszcza, gdy odbywa się na polskim. Najlepszy był motyw jednej gościówki. Zjechała za szybko tunelem i zaryła nogami, naskakując koleżance na głowę... Naprawdę niecodzienne show. Do szczęścia brakowało mi jedynie kilku prostych słów: "Pada komenda: maski w pogotowiu".
Dzień sms-owy. Normalnie rozbawiło mnie otrzymywanie wiadomości tekstowych, jakoś mi się nastrój poprawił. Bo czasami to mam wrażenie, że zapadam się jeszcze bardziej niż facet, który jeździ na psychotropach. I mimo że nie palę wodnych fajek, nie biorę tabsów, nie pracuję w wietnamskiej knajpie, psy się na mnie nie spuszczają, a chomiki mi nie zdychają, nie jeżdżę wojskową SS-mańską furą, nie mam kolegi, który wynalazł ciche rzepy i nawet umiem pływać, to jednak czuję, że to wszystko jest tylko pozornie udane i takie dobre. Ja chyba cierpię tak jak on: zwykła postać z filmu.
on: Co tam robiłaś?
ona: Ładowałam baterie. Jestem robotem.
W tym tygodniu pierwszy raz widziałem dziewczynę rzygającą w autobusie. Fajny dźwięk, tylko że aż mi się zaczęło podnosić do gardła. Tak w ogóle to zauważyłem, że kontrola biletów przypomina atak terrorystyczny. Kanary zaczynają działać znienacka, szybko, lekceważąco i bez skrupułów. Aż się adrenalina podnosi. A potem ta schematyczna szopka, gdy te kobiety (zazwyczaj) zaczynają hałasować, że nie zapłacą, żeby im oddano dokumenty, że one mają grupę inwalidzką, żeby wysiąść na przystanku i że to tak trudno zrozumieć... A ci pseudoterroryści nie znają litości...