• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum 08 grudnia 2004


szkoła, święta i cały ten blichtr

Szkoła staje się miejscem, do którego chodzę, żeby pośmierdzieć. Semestr się kończy, nic się nie dzieje, zamiast lekcji są okienka, a jak chcemy się zwolnić to dyrka wylatuje z pyskiem, że "czemu my tak uciekamy od tej szkoły". A ja ostatnio w poniedziałek rano czekałem cztery godziny, żeby uraczyć swoją obecnością jedną lekcję informatyki, bo na drugą to już nawet kobiecie nie starczyło chęci. Zamiast się wziąć do roboty (matury) to ja się rozleniwiam przez tą paskudną placówkę! Przewalam się z korytarza na korytarz, chodzę raz do sklepiku, raz do kibla, pocę się od czasu do czasu, słucham propozycji ocen semestralnych, rozmawiam na wszelkie możliwe tematy, słucham jak to dziewczyny szaleją na punkcie sylwestrowych kiecek, udręczam się, że nikogo nie zaproszę, bo skoro nie będę tańczył poloneza to i po co?, myślę też o swoim garniturze, w którym wyglądam jak "cieć na odpust", bo nowego nie dostanę...

W domu podobnie. Wracam, wysilam się, by znaleźć wszelkie możliwe tematy do rozmów z rodzicami (mi chyba brakuje rodzinnego ciepła :]), zdaję szczegółowe relacje z tego, jak minął dzień, śpię, pije kawę, słucham płyt, oglądam TV, jem i znowu śpię. Jednym słowem tragedia. Kocham kuriozalne sytuacje, absurd rządzi światem, tylko czemu tak długo? :]

W klasie przegłosowaliśmy projekt o rezygnacji z wzajemnych prezentów świątecznych, bo uznaliśmy to za sztuczne. I w sumie mi to na rękę. Nie przepadam za wszystkimi uczestnikami mojej klasowej społeczności, nigdy nie umiałem kupować świątecznych prezentów i właściwie to wszystko sprowadza się do kwestii pieniędzy. Po za tym ja zawsze losuję osoby, na których mi nie zależy. Zgłosiłem się do upieczenia ciasta marchewkowego i tyle. A w jasełkach mam grać pastuszka, też sam się zgłosiłem, jakie to słodkie... Po kilku próbach wysunąłem tezę, że ten cały show będzie fatalny.

Prezent Mikołajkowy dostałem już w zeszłym tygodniu. Stojak na płyty. Nawet ładny :)

Podjąłem się trudu zorganizowania klasowego sylwestra. Boję się już teraz, ale po prostu musiałem. Musiałem kiedyś zrobić imprezę domową! Z jednej strony chcę się sprawdzić, z drugiej nie podoba mi się wizja sprzątania całej chałupy. O rzygowinach na razie nie myślę, może uda się ich uniknąć...
08 grudnia 2004   Komentarze (2)
Skid | Blogi