wigilia
Żal mi siostry, bo to na nią spadły wszystkie świąteczne obowiązki. Ominęły mnie m.in. świąteczne zakupy. Co to za święta bez zakupów w hipermarkecie? Zawsze to lubiłem. Lubiłem przesiadywać z rodzicami do północy w sklepie i kupować całą stertę żarcia, bo właśnie była promocja... Prezent świąteczny mam sobie kupić po świętach. Sylwestra musiałem odwołać. Ludzie przysyłają mi sms-y z życzeniami. A moje sms-y jakoś nie dochodzą, bo "najlepsza sieć komórkowa w Polsce" jest prawdopodobnie zapchana. W domu wszyscy podenerwowani. Choinka troszkę przerzedzona. Płakać mi się ciągle chce... Chyba mnie nikt nie odwiedzi.
Codziennie muszę jeździć do szpitala na zmianę sączka. Jestem teraz ogłuszony na jedno ucho. Dosłownie jak żołnierz po desancie w Normandii. Słyszę jakiś ciągły dźwięk, a od czasu do czasu coś tam bąbelkuje jak w oranżadzie. A dzisiaj, w Wigilię widziałem w szpitalu pewnego pana z synkiem. Pan miał wypadek, cały bok samochodu roztrzaskany. Na szczęście nic im się nie stało. Byli tylko okrążeni grupą policjantów. Ta scena mnie wzruszyła. Przed szpitalem stała laweta z tym trzaśniętym samochodem, na szyi tego pana uwiesił się synek, a pan miał pod ręką jakiś neseser, chyba był muzykiem, chyba grał na trąbce...