• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum 24 grudnia 2004


wigilia

Zawsze się zastanawiałem, jak to jest, spędzić święta na lotnisku, być odciętym od świata itp. Teraz mam okazję spędzić swoje najgorsze święta w życiu. Załatwiłem się jak cholera! Krwotoczne zapalenie ucha środkowego. Jeszcze nigdy nie przeżywałem takiego bólu. Przez trzy godziny darłem się jak baran przed zarżnięciem. Babcia nie wiedziała co robić, siostra nie wytrzymała i wyszła do sklepu. A rodzice, jak gdyby nigdy nic, robili świąteczne zakupy. Przyjechali dopiero po piątym telefonie. Lekarz chciał mnie zatrzymać w szpitalu. Wtedy to by była prawdziwa jazda, już to widzę... W końcu jednak rodzice chcieli, abym został w domu. Jestem brudny i śmierdzący, mam leżeć w łóżku, brać antybiotyk. Po prostu miodzio.

Żal mi siostry, bo to na nią spadły wszystkie świąteczne obowiązki. Ominęły mnie m.in. świąteczne zakupy. Co to za święta bez zakupów w hipermarkecie? Zawsze to lubiłem. Lubiłem przesiadywać z rodzicami do północy w sklepie i kupować całą stertę żarcia, bo właśnie była promocja... Prezent świąteczny mam sobie kupić po świętach. Sylwestra musiałem odwołać. Ludzie przysyłają mi sms-y z życzeniami. A moje sms-y jakoś nie dochodzą, bo "najlepsza sieć komórkowa w Polsce" jest prawdopodobnie zapchana. W domu wszyscy podenerwowani. Choinka troszkę przerzedzona. Płakać mi się ciągle chce... Chyba mnie nikt nie odwiedzi.

Codziennie muszę jeździć do szpitala na zmianę sączka. Jestem teraz ogłuszony na jedno ucho. Dosłownie jak żołnierz po desancie w Normandii. Słyszę jakiś ciągły dźwięk, a od czasu do czasu coś tam bąbelkuje jak w oranżadzie. A dzisiaj, w Wigilię widziałem w szpitalu pewnego pana z synkiem. Pan miał wypadek, cały bok samochodu roztrzaskany. Na szczęście nic im się nie stało. Byli tylko okrążeni grupą policjantów. Ta scena mnie wzruszyła. Przed szpitalem stała laweta z tym trzaśniętym samochodem, na szyi tego pana uwiesił się synek, a pan miał pod ręką jakiś neseser, chyba był muzykiem, chyba grał na trąbce...
24 grudnia 2004   Komentarze (5)
Skid | Blogi