• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Najnowsze wpisy, strona 30


< 1 2 ... 29 30 31 32 33 ... 56 57 >

tragikomedia

Nowy rok zaczyna się w sposób tragiczny. Nie chcę nawet myśleć, jak on się skończy. Wszystko, ale to wszystko obraca się przeciwko mnie. To chyba jakaś klątwa, zrządzenie losu tudzież mało prawdopodobny zbieg wielu okoliczności. Wczoraj mi się but rozkleił (i to wcale nie jest śmieszne, to był oryginalny Pumacz). Ponadto rodzice zaczęli niweczyć moje plany. W sylwestra rozwalałem ściany (bez komentarza). Myślałem, że to już koniec i chciałem wczoraj wyskoczyć do kina, ale nie, wczoraj musiałem znowu pomagać tacie rozwalać ściany. No to sobie wykombinowałem, że dzisiaj szybko napiszę pracę z polaka i pojadę do tego kina. Ale nie, rodzicom nie wystarczył sylwester, oni musieli akurat dzisiaj zrobić mini-imprezę. Chciałem po prostu czmychnąć z domu zanim wszystko wymknie się spod kontroli, ale to byłoby chyba tragiczne w skutkach. Nie uciekłem, a i tak skutki mnie dopadły. Teraz to już w ogóle jestem uziemniony, dobity i bezradny, bo pękły mi oprawki od okularów!!! Cholera jasna, że też nie mogły tydzień temu, tylko teraz kiedy skończyły się wolne dni!!! Dosłownie świetnie, nic w szkole nie zobaczę i to będzie dopiero tragikomedia... Mam dziwne wrażenie, że to będzie ciężki tydzień...
03 stycznia 2004   Komentarze (2)

umarł król, niech żyje król?

No i stało się... Jeden odszedł, drugi przyszedł... Aż boję się wypowiedzieć tej magicznej daty: 2004 rok. Ale może nie będzie tak źle? W końcu bedę miał aż jeden dzień dłużej na snucie marzeń i nadziei... Hmm, w ogóle czy ktoś mnie rozumie? To chyba nie jest najlepsza notka w mojej karierze :)

[dzień 31.12.2003]
Jestem całkowicie dotleniony. Nachodziłem się dzisiaj dużo i myślę, że dobrze mi to zrobiło. Byłem niedaleko mojego starego gimnazjum i szczerze powiedziawszy trochę mi się żal zrobiło tych kilku lat spędzonych w tej placówce. To były fajne czasy. A teraz? Teraz to ja wcale nie chcę tego nowego roku. Mimo, że nie znalazłem jeszcze prawdziwego przyjaciela i nie pojechałem do Londynu, to jednak polubiłem 2003 rok... Co do planów na dziś, to zaopatrzyłem się w trzy piwa mam zamiar upić się w somotności. Mam gdzieś całą resztę. Brakuje mi tylko trzech osób: Evila, MG i InnejM (wbrew pozorom to wcale nie jest podlizywanie się).

Gwoli małej dygresji w tym nieznośnym dniu powiem tylko tyle, że naświetlam właśnie mojego Swatcha, bo okazało się, że skubaniec ma akumulator zamiast baterii i potrzebuje ciepełka żarówki, aby chodzić a właściwie to tykać :]

[dzień 30.12.2003]
Czuję się jak ostatnia sierota. Siedzę ze spuszczoną głową i przy dźwiękach z "Twierdzy" patrzę na świat przez pryzmat okiennej szyby. Zaraz nadejdzie noc, potem znowu dzień i cała ta machina ruszy na nowo. Rozmyślam nad tym, co będzie jutro, a właściwie czego jutro nie będzie. Nie cierpię sylwestra. Raz, że nigdy nigdzie nie wychodzę, bo albo wszyscy o mnie zapominają albo w ogóle nie ma żadnych imprez. Dwa, że ten dzień przypomina mi o tym, że minął kolejny rok, w którym nie udało mi się osiągnąć tego, czego pragnąłem. Moje marzenia nie zostały spełnione. Nie wiem, może mam zbyt wybujałe cele albo to tylko mit - przyjaźń, którą widać na amerykańskich filmach? Może w moim świecie coś takiego nie ma szans istnieć... W każdym razie dzisiaj żyję wspomnieniami, bo odebrałem zdjęcia sprzed dwóch miesięcy. Fotografie z Kaliningradu nie wyszły tak, jak oczekiwałem. Jedynie połowinki zostały dobrze uwietrznione. Ale ja wcale nie chciałem pamiętać tej imprezy, tylko Rosję... MG dobił mnie sms-em, on ma swoją starą paczkę, z którą spędzi jutrzejszą noc. Ja takich ludzi nie mam, nawet Evil wyjechał do kuzyna. Dlatego w sylwestrową noc pooglądam sobie głupi telewizor. Tak, telewizor a nie telewizję, bo mdli mnie na widok tych sztucznych ludzi zza srebrnego ekranu, którzy wybiorą najpiękniejsze słowa języka polskiego, by w wazeliniarski sposób złożyć telewidzom noworoczne życzenia. Pozostanie mi towarzystwo kotka, jedynego poczciwego stworzenia. Taaa, wpadanie w histerię to moja specjalność :/
02 stycznia 2004   Komentarze (2)

...

Powiem tylko tyle, że już mi lepiej. Ale wcale nie chce mi się uczyć, a powinienem, mam dużo do zrobienia :

[notka z wczoraj 28.12]
Jedyne słowo, które nasuwa mi się teraz na usta to "Czemu?". Wszystko się w te święta rozpierdoliło za przeproszeniem. Siostra nie była ani razu w kościele, tata był wściekły na siostrę, a babcia pokłóciła się z dziadkiem (na szczęście już jest dobrze). Poza tym mój nowy zegarek stanął, internet trafił szlag (mnie przy okazji też), wideo się zepsuło, a ja po raz kolejny formatowałem ten holerny komputer. Nie mam pojęcia, czemu zawsze w święta przytrafia mi się ta głupia czynność, której nienawidzę. Po prostu się boję, boję się formatowania, boje się następstw i konsekwencji. Mam dość, dość wszystkiego, nie mam ani sił, ani ochoty na nic. Mam za to łzy w oczach, bo nikt nie jest w stanie mi pomóc. Odczuwam pustkę, taką samą, jaką widzę teraz na pulpicie po wgraniu nowego systemu. Nie jest mi z pewnością dobrze, jest źle, nawet bardzo źle. Zawsze mam problem z przystosowaniem się do nowych rzeczy. Tak samo jest z ludźmi. Nie chcę nawet myśleć o sylwestrze, po prostu mam dość...

[notka z dnia 25.12]
Wczorajsza wigilia nie była za bardzo świąteczna. W ogóle tak jakoś inaczej jest w tym roku. Nie wiem czemu, ale nie byłem nawet u spowiedzi. Założyłem moją ulubioną żółtą koszulę, ale to nie pomogło. Było drętwo, życzenia wymuszane na siłę (bez radości i ciepła?). Jak zwykle brak kolędowania, brak 12-stu potraw... Ponadto rodzice przesadzili z tym, że do karpia podali frytki zamiast normalnych ziemniaków. Poczułem się, jakbym był za oceanem, a nie w Polsce. Jedyną rzeczą, z której się cieszę jest choinka. Po raz pierwszy w życiu mamy żywą jodłę, która nie kłuje nic a nic. Gałęzie uginają się od bombek i innych ozdóbek, tylko czubek taki trochę wyliniały, ale to z powodu braku roślinności w tej części. Poszedłem na pasterkę z rodzicami, żeby mieć dzisiaj wolne. Było strasznie zimno i tłoczno. Ludzie trochę nietrzeźwi, a ksiądz wkurzył mnie swoim kazaniem. Według niego ludzie bez warunków do życia też mają mieć dzieci, bo Chrystus urodził się nagi w żłobie. To czysty nonsens! Święta spędzę tak, jak lubię najbardziej, czyli oglądając filmy i ciekawe programy na Discovery tudzież mtv. W międzyczasie będę wcinał dziesiątki pierniczków, których i tak nie zdążyłem polukrować. Może też sobie coś poczytam? (biografia Bjork leży nieskończona od wakacji). W każdym razie nie przewidujemy w tym roku żadnych gości (to wcale mnie nie martwi :P), sami też nigdzie nie pójdziemy. Może i będzie drętwo, ale spędzę ten czas w spokoju i odpocznę od wszystkich dziwactw mojego życia :)
29 grudnia 2003   Komentarze (1)

niespodzianka

W te wolne dni jakoś nie mogę się wyspać, leżę i leżę do 9.00, 10.00. To do mnie nie podobne... W domu kuchnia jest wykorzystywana przez niemal cały dzień. Dzisiaj znów musiałem piec ciasto marchewkowe. Jutro przyjdzie mi pewnie ubierać choinkę i lukrować pierniki. Dobra, lubię święta, ale jakoś główka mnie boli...

Nie wiem, co się dzieje z moim nowym zegarkiem. Po południu sekundnik zaczął wariować, a teraz już chodzi normalnie...

MG dostał moją kartkę pocztową i przesłał mi swoją, tyle że dźwiękową! Hmm, fajnie, podoba mi się ten układ - niespodzianka za niespodziankę. Byłem tak zaskoczony, że już nie pamiętam, co on tam mówił w tej dedykacji. Coś, że niby też chciał być oryginalny. Nie ukrywam, że mnie to wzruszyło... Nie wiem, ile kasy na to wydał, ale pomysł miał dobry (chyba nawet lepszy od mojego?). W każdym razie to był naprawdę miły gest z jego strony, cieszę się, że mam takiego kumpla. Acha i jeszcze jedno - kocham chwile, w których ktoś zwraca się do mnie: "Marian" :]
23 grudnia 2003   Komentarze (1)

teraz...

Wielki uśmiech zagościł dziś na moich ustach. I to nie dlatego, że zaczął sypać biały śnieg i zrobiło się tak miło, tylko dlatego, że dostałem magiczną karteczkę, która zapewni mi wieczny spokój przez pół roku. Gdyby zinterpretować wszelkie okoliczności można by rzecz, że dostałem prezent świąteczny od lekarza. Ta magiczna karteczka mówi, że do końca roku szkolnego nie muszę ćwiczyć na głupim wf-ie i użerać się z jeszcze głupszym wf-istą. Ulga to wielka, niczym kamień z serca. Naprawdę bałem się tej wizyty, a poszło szybko i "bezboleśnie". Teraz mogę już ze spokojem zanurzyć się w aurę nadchodzących świąt... Tak, teraz świat piękniejszym się staje :]
22 grudnia 2003   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 29 30 31 32 33 ... 56 57 >
Skid | Blogi