• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Najnowsze wpisy, strona 1


< 1 2 3 4 ... 56 57 >

krejzi dej

Zabawne, ale będąc w markecie coś mnie natchnęło, żeby kupić sobie czerwone gacie na studniówkę. I o dziwo była tylko jedna para, niczym zrządzenie losu. Kolor jest trochę przemieszany i stonowany, ale wygląda mniej więcej jak czerwień. W ogóle to takie odcienie rzadko się trafiają w męskiej bieliźnie :]

Stwierdziłem że warto by chociaż pójść do fryzjera. Niech ktoś zapanuje nad moim nieładem. Bo skoro mam wyglądać jak burak w moim starym garniaku, którego nie cierpię, to może mógłbym nadrobić wyglądem? Tak, tylko że większość fryzjerek jest po jakiś zawodówkach i jedyne co potrafią robić, to uruchomić maszynkę. A ja potrzebuję jakiegoś wizjonerskiego człowieka z pasją, który byłby w stanie mi coś doradzić... :D

Ciekaw jestem, co miało myśli kochane cielsko pedagogiczne pisząc: "Palenie tylko w holu - dla odważnych lub uzależnionych". Ja chciałbym sobie zapalić na studniówce, a nie zaliczam się do żadnej z grup! :/

Po dwóch godzinach siedzenia w poczekalni, w końcu dostałem upragniony świstek papieru. Mam przedłużone zwolnienie, więc facet od WF-u może mi podskoczyć. Ha ha ha! :D

Moja niepohamowana ciekawość i rządzą posiadania sprawiły, że wstałem dziś za dziesięć piąta, żeby kupić z rana Wyborczą. Po okrążeniu pół osiedla, w końcu w trzecim kiosku jeszcze była... Tak sobie teraz myślę, jaki jest sens posiadania encyklopedii tylko na literę "a"? Nie wiem, ale to tak naprawdę nieważne, mam dziką satysfakcję, że udało mi się dorwać tą gazetę.
12 stycznia 2005   Komentarze (2)

ciąg dalszy nastąpił

Przeszliśmy przez kolejną rozmowę. Jeszcze trudniejszą, bo się rozpłakałem. Ja się po prostu nie nadaję. Ten problem mnie przerósł, nie daje mi spać po nocach. Uświadomiłem go, że chciałbym, żeby wszystko było tak jak w Rosji, kiedy nie musieliśmy niczego nazywać i rozważać, tworzyliśmy zgrany "team". Zrezygnowałem ze swojej dumy i już nie chcę przeprosin, nie chcę wracać wstecz. Może i jestem naiwny, może on rzeczywiście jest zbyt głupi na takie wzniosłe relacje międzyludzkie. I może jestem przewrażliwiony... Ale już rzygam tymi wszystkimi problemami. W każdym razie wróciliśmy do punktu wyjścia. Tym razem nie łudzę się już o nic. Skoro inaczej postrzegamy słowo na "p", bądźmy po prostu kumplami. Przynajmniej w jednym jesteśmy zgodni: że rozmowy przez GG są bez sensu...

Kompromitacja. To jedyne, najbardziej odpowiednie słowo. W moim przypadku rezygnacja z matury z fizy jest chyba nieunikniona. Po obejrzeniu zadań chciałem sobie odpuścić wersję rozszerzoną, ale kochana pani N. dorwała mnie w drodze do szatni. Zaczęła mnie prosić, żeby wrócił. Wstyd jak cholera, bo mój tępy umysł nie potrafił nic.

Wichury nawiedzają okolicę. Zimno mi, jestem cholernie zmęczony i zupełnie nie gotowy na nadchodzący tydzień. Ten maraton maturalny zabił we mnie resztki człowieczeństwa i skurczył mój mózg. Dostałem jeszcze jakiegoś dziwnego skurczu szczęki. Czuję się jak wypompowany materac. Jedynym pozytywnym aspektem jest poprawa stanu ucha. Biedaczek wraca do normy. Nie obraziłbym się, gdyby wszystko inne też wróciło...
10 stycznia 2005   Komentarze (3)

depresja

To chyba koniec, koniec złudzeń. Najwidoczniej jestem tak skomplikowaną osobą, że nikt na tym świecie nie potrafi mnie zrozumieć. Przez godzinę wykładałem mu kawę na ławę. Na nic. Ja się po prostu poddaję. Takie hasła jak "poświęcenie" i "zrozumienie" są mu obce. Gada jakieś bzdury, z których wychodzi paradoks. I nie widzi powodu, dla którego miałby mnie przeprosić. A jebać przeprosiny... To cholernie smutne. Kolejne rozczarowanie. Straciłem jakikolwiek sens i cel. Zależało mi, kurewsko mi zależało. On jest po prostu zbyt głupi. I jeszcze ten beznadziejny temat na maturze: "My bitter enemy became my best friend". W tym kraju nie znajdę drugiej takiej osoby. Chcę wyjechać, jak najdalej, wymienić to życie na lepszy model...

trying to be misunderstood
but it doesn't do me any good
love the way they smile at me
and the face for eternity
now let them all fly off

when it comes down
it all comes down
and you will not be found
when it's over it's all over
even if i make a sound

i'll be misunderstood
by the beautiful and good in this city
but none of it was planned
take me by the hand
just don't try and understand

trying to be misunderstood
just a product of my childhood
still i find myself outside
you can't say i haven't tried
perhaps i tried too hard

no excuses i won't apologise
or justify your lies
come find me tell them to me
look me in the eyes

i'll be misunderstood
by the beautiful and good in this city
but none of this was planned
take me by the hand
just don't try and understand

i can't forgive sorry to say
you don't know you're guilty anyway
isn't it funny how we don't speak
the language of ...?
[robbie williams]
07 stycznia 2005   Komentarze (2)

ból niefizyczny

Czemu to zawsze ja muszę cierpieć, płakać po kątach, układać sobie wyrzuty, których nigdy nie potrafię wymówić ludziom prosto w twarz? Czemu to ja nie krzywdzę? Czemu to zawsze ja obrywam brakiem ludzkiej wrażliwości? Boję się dalej kontynuować rozmów, nie chcę się kłócić, niszczyć tego co było, ale mam już dość bycia przedmiotem. Ja czuję i to nawet mocno... Nikt tego nie widzi. Poszedłem dzisiaj na próbną maturę. I pierwsze co usłyszałem to stwierdzenie: "Mario, żyjesz!". Brawo, ale jakoś mnie to nie rozbawiło, a zażenowało. Na pytanie jak się czujesz, miałem ochotę im odpowiedzieć: "jak człowiek zapomniany przez wszystkich przez dwa tygodnie!!!".
06 stycznia 2005   Komentarze (1)

nerwy bez przerwy

Wnerwiłem się dzisiaj. Najpierw na dziadka, potem na komputer. Zacząłem walić pięścią w klawiaturę, że aż nóżka z tyłu pękła. Głupio mi się zrobiło. Musiałem wypić kawę, żeby zapanować nad sobą. To wszystko mnie zaczęło przerastać. Choroba, świadomość że nie chodzę do szkoły i mam zaległości, teraz jeszcze próbna matura. Po prostu się denerwuję.

Lekarz powiedział, że mam strupek na błonie bębenkowej, więc wszystko się pięknie zrasta. I szumy w uchu są mniejsze. Nie mogę się doczekać, kiedy to się skończy.

W moim pokoju zalągł się taki syf, że mam już dość. Wszystko przez ten nagły atak spawacza z tym uchem. A przez święta zdążyło się tego nazbierać. Wszędzie jakiś kurz, pyłki, nitki, resztki, kocie kłaki... A dzisiaj zdałem sobie sprawę, że podoba mi się darcie papieru i robienie porządków z różnego rodzaju kartkami, notatkami, dokumentami i gazetami. Wyborne...

Porady z mojego komputerowego kalendarza są wręcz śmieszne i żałosne: "Przynajmniej raz w roku zrób coś nieoczekiwanego i skandalicznego, byle nie wiązało się to z pieniędzmi lub kobietami. I nie pozwól, żeby twój szef cię na tym przyłapał." Bez komentarza...
04 stycznia 2005   Komentarze (1)
< 1 2 3 4 ... 56 57 >
Skid | Blogi