• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Najnowsze wpisy, strona 24


< 1 2 ... 23 24 25 26 27 ... 56 57 >

niewyspany oszukany

Pierwszy raz zdarzyło mi się zasnąć na lekcji. Tym ciekawym przedmiotem mógł być jedynie polski. Najlepsze momenty były wtedy, gdy opadała mi głowa i z zaskoczeniem otwierałem oczy. Wszystko przez to, że byłem zmęczony, bo spałem dzisiaj tylko trzy godziny. Pozostałą część nocy przeznaczyłem bowiem na oglądanie Oskarów. Czuję teraz lekki niedosyt albo zawód. Rok temu to jeszcze było warto się poświęcać, ale dzisiaj nasuwa mi się tylko jedno określenie: totalna siara. Owszem, Władca Pierścieni mi się podobał, ale nie do tego stopnia, by przyznać mu niemal wszystkie nagrody. Spodziewałem się jakichś niespodzianek, jednak program okazał się po prostu nudny. Kibicowałem dwóm filmom: "Mieście Boga" i "Między słowami". Dlatego ucieszył mnie tylko jeden Oskar - dla najlepszego scenariusza oryginalnego :]

Tak w ogóle to przez cały weekend myślałem o tym filmie. Ma on w sobie coś takiego, co przyciąga i urzeka w nieco inny sposób. Nie wiem jak, ale to działa. Może dlatego, że czuję się podobnie jak bohaterowie. W każdym razie żal mi trochę Sz. Nie mogę go do końca rozgryźć, ale z tego co mi mówił, to on też ma problem ze swoim życiem.

Tak poza tym to poczułem się dzisiaj trochę oszukany. Okazało się, że będąc niepełnoletni, nie mogę zrealizować w banku czeku. Aż mi głupio, tyle czasu straciłem "na pracę". A teraz prawdopodobnie przepadnie mi koło nosa kilkadziesiąt dolarów. Wrrr... co za życie :/
01 marca 2004   Komentarze (4)

i co z tego?

Czy najgłupszą rzeczą na świecie jest wąchanie korzenia cynamonu? Szkoła wydaje się wtedy weselsza. I co z tego, że wydałem dzisiaj moje ostatnie kieszonkowe? Pewnie było warto. Czemu widziałem jak odjeżdża mój autobus i wiedziałem, że spóźnię się na spotkanie? Po co się denerwowałem i biegałem między przystankami? Co z tego, że zdegustowany kierowca z łaską wysadził mnie na światłach? I dlaczego zabrałem Sz. na film pół ambitny? Czy ma znaczenie, że piłem z nim Colę z jednego kubka? Czy to dobrze, że wspólnie się śmialiśmy? Co z tego, że nie chciałem opuszczać kina? No i czemu zaczepiłem się rzepem o jego kurtkę? A może źle postąpiłem, sikając wieczorem w środku miasta? I co mnie skłoniło do jedzenia w autobusie cukierków, które miałem w kieszeni? To tylko krótkie błahe chwile. Muszę się nauczyć je doceniać, bo najważniejsze jest to, co nie zostało powiedziane...
27 lutego 2004   Komentarze (4)

powrót

InnaM wraca. Powinienem skakać z radości, ale tak nie jest. Dopiero teraz zauważyłem, że ten miesiąc mnie zmienił. Jej odejście i inne wydarzenia wpłynęły na mój stosunek do pewnych spraw. Zamknąłem tamten rozdział, kiedy cieszyło mnie prowadzenie bloga. Teraz jest inaczej. Zrozumiałem, że świat się zmienia, ludzie potrafią zaskakiwać, a ja nie umiem doceniać przyjemnych chwil. Myślę, że nie będzie już tak jak dawniej, ale nie mogę wiecznie narzekać. Wzruszyły mnie jej słowa: "Ale wiesz, że ja wrócę? Do Ciebie też wrócę". Wiedziałem, że tak będzie. Ja po prostu muszę stać na pewnym gruncie, bo nagłe zmiany mnie niszczą. Nie chcę jej urazić i nie obwiniam jej za decyzje, które podjęła, ale to trochę komplikuje mi życie. Trudno mi wyjaśnić tą sytuację, więc lepiej już skończę.

Jak dobrze, że ten tydzień się już skończył. Pięć sprawdzianów w cztery dni to "odrobinę" za dużo. Za to dzisiaj dostaliśmy bojowe zadanie ustawienia ławek na próbną maturę. Jak moja klasa się spręży to potrafimy zdziałać cuda. W kilka minut opanowaliśmy całą aulę i zepchnęliśmy fortepian w kąt. Sz. wymyślił wtedy super tekst: "o jeju jeju, co się dzieju?". Tak mi się to podoba, że nie wiem. W ogóle klasa wymyśliła, że sprzeda mnie na allegro.pl. Coś w stylu: zegarek za 200 zł, niewolnik gratis!!! :D
27 lutego 2004   Komentarze (1)

mały aneks

Dzisiaj wszyscy podniecali się sobotnią imprezą. Dowiedziałem się, że podobno spałem oparty o pralkę (i nic z tego nie pamiętam). R. mówił, że wyglądałem pięknie i żałował, że nie miał przy sobie aparatu. D. pękał ze śmiechu z tych wszystkich historii, Ag miała ubaw z własnych poczynań, a Łosiek rozpowiadał wszystko nieskończoną ilość razy. Rodzice byli tego samego dnia na imprezie, więc z racji swojego stanu nie zadawali mi pytań (jak dobrze ^^).

Po szkole o mały włos nie rozwaliłem komórki Sz. Obaj wykonaliśmy jakiś dziki ruch i tym sposobem jego telefon spadł na glebę. Na szczęście nic się nie stało. W ogóle ostatnio jestem jakiś rozkojarzony. Nawet Pat mi się zwierzyła, że jakieś dziewczyny powiedziały jej, że się zakochałem. Jedy, ja nie wiem jak te plotki się rozchodzą...
23 lutego 2004   Komentarze (3)

kac

Mam kaca i to porządnego. Wczorajsza impreza u Sz. powaliła mnie na łopatki. Rzygać mi się chce na samą myśl. Już nigdy więcej nie wypiję Żubrówki ze ździebełkiem. Moja przygoda rozpoczęła się bardzo bardzo długą przejażdżką. Czekałem 40 minut na mroźnym przystanku na głupiego busa, który w międzyczasie powinien przyjechać dwa razy. Myślałem, że mnie szlag trafi. Potem samemu szedłem przez nieznane mi osiedle w poszukiwaniu bloku o jakże magicznym numerze 99. Już na początku stwierdziłem, że to nie będzie udana zabawa. I chyba miałem rację, bo wyszła z tego jakaś tragikomedia z przewagą paranormalnych wydarzeń. Nie chciałem pić wódki, bo jej nie lubię, ale Sz. tak zdecydował. Blee, to było niedobre, a ja zdaje się że piłem na pusty żołądek. Potem wszyscy zaczęli palić fajki na balkonie. Nie wiem czemu, ale ja też, mimo że nie umiem. Miałem tego nie robić, ale tak jakoś wyszło. I chyba znowu trafiło mi się coś zielonego (ups!). Za bardzo nie pamiętam, bo pierwszy raz w życiu urwał mi się film. Wydaje mi się, że pół nocy spędziłem w łazience nad wanną i zlewem, bo kibel był zajęty. Prawdopodobnie rzygałem. Chyba o trzeciej nad ranem stwierdziłem, że powinienem iść spać. Pozostały jedynie miejsca na podłodze. Moje spodnie zmieszane z psią sierścią wyglądają teraz bosko. W ogóle poczułem się jak żul, bolał mnie żołądek i marzyłem o pozbyciu się odruchu wymiotnego. Na jakiś czas kończę z piciem wódki na imprezach!!! Rano zaczęły się jeszcze większe jaja. Wypadało wypić coś ciepłego, więc sam się porządziłem i zaparzyłem sobie herbatę. To było też okropne, bo Sz. miał jakieś dziwne herbaty i trafiłem na taką co się nazywała czerwona - to były po prostu siki. Wszędzie był syf i chyba każdy budził się z bólem głowy. Pies pogryzł swoje legowisko rozrzucając po całej kuchni kawałki gąbki. Na stole leżało psie żarcie z napisem "wielka piesiada". Pomyślałem sobie, że to doskonała nazwa dla tej imprezy. Najlepszy schemat odstawiła Ag, która spała sobie pod kocem i nagle stwierdziła, że nie ma na sobie spodni. Okazało się, że nic nie pamięta, a spodnie są w plecaku, bo nie wiadomo jakim cudem orzygała nogawki od wewnątrz. Tak więc Sz. pożyczył jej swoje skejtowskie spodnie, w których musiała wracać do domu. Tak na zakończenie tego spotkania pies zaczął się do nas "dobierać", a my oglądaliśmy w necie "Happy Tree Friends". Po tym wszystkim z ledwością dojechałem do domu...

22 lutego 2004   Komentarze (4)
< 1 2 ... 23 24 25 26 27 ... 56 57 >
Skid | Blogi