• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

skid

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Najnowsze wpisy, strona 42


< 1 2 ... 41 42 43 44 45 ... 56 57 >

choryyy

Chyba się przeziębiłem. Cały dzień miałem katar, moja śluzówka jest już podrażniona maksymalnie. Gadam jak słoń przez trąbę i czuję się niezbyt swojo. Dzień jak zwykle ciężkawy, a ja chodziłem w szkole z paczką chusteczek jak jakiś przybłęda. Aż Pati się śmiała, że ciągle dmucham i dmucham... A teraz sobie ziewam ze zmęczenia, MG zasypuje mnie sms-ami i tak sobie rozważamy, czy nie pójść jutro na wagary. Ale chyba nic z tego nie wyjdzie. W każdym razie ja chcę wyzdrowieć, a na wagary przyjdzie jeszcze czas...
15 września 2003   Komentarze (2)

hamlet

Co to była za dupiasta sobota! Pierwszy raz w życiu dostałem szału przez głupie wypracowanie. Nie wiem dokładnie, co mi się stało (oficjalnie przyjąłem, że to przez te wakacje), ale nie mogłem nic napisać. W ogóle nie umiałem wyrazić tego, o czym myślałem. Wychodziły jakieś dziwne zdania, pełno powtórzeń itp. Siedziałem nad tą głupią charakterystyką Hamleta chyba pięć godzin (sic!). To było jakieś opętanie ciała i umysłu, zacząłem przeklinać, walić w biurko... To naprawdę dziwne, już zacząłem wątpić w siebie, swój mózg i cały świat. Dopiero gdzieś o 18.00 udało mi się jakoś to wszystko uporządkować. To oczywiście nie zmienia faktu, że jestem wściekły na siebie, że tyle czasu straciłem :(((
13 września 2003   Komentarze (1)

inny dzień

Przez tą okropną pogodę niemal zapomniałem o tym, co było dwa lata temu. Prawie, bo ból głowy skłonił mnie do wielu przemyśleń, a ten wątek najzwyczajniej w świecie powrócił w moich wspomnieniach. Ja wciąż pamiętam tamten wtorkowy dzień, pamiętam go bardzo dobrze. Dlaczego? Bo akurat wtedy zabolał mnie ząb. Moja siostra wróciła nagle z księgarni i zaczęła coś mówić o katastrofie, o początku jakiejś wojny i o innych rzeczach. Dopiero wtedy włączyliśmy telewizor i zobaczyliśmy co się stało. Ja cierpiałem z bólu, ale tamte zdjęcia całkowicie mną zawładnęły. Myślałem, że nie pójdę następnego dnia do szkoły, więc położyłem się na kanapie w dużym pokoju. Obejrzałem wtedy chyba wszystkie dzienniki i programy informacyjne, które bez przerwy emitowano w telewizji. Byłem zaskoczony i przerażony, podobno dostałem wypieków na twarzy... Pamiętam to, pamiętam te samoloty, ten ogień, ten kurz, pamiętam program CNN, w który ktoś mówił o ludziach wyskakujących z okien... Pamiętam tamten wieczór, pamiętam te komentarze: "świat nie będzie już taki sam", pamiętam późniejsze nagłówki gazet: "apokalipsa teraz"... Zastanawiam się tylko, czy to się sprawdziło, czy wyciągnęliśmy jakieś wnioski, czy nauczyliśmy się czegoś? Obawiam się, że nie. Dopiero teraz obejrzałem "Panoramę" i o dziwo ta wiadomość nie była już pierwsza. Tak jakby wszyscy zapomnieli o pamięci, jakby dzisiał był inny dzień... A może po prostu wszystkich przestało to już obchodzić? Mnie na pewno nie...
11 września 2003   Komentarze (3)

zamieszanie

Tak, to był dość aktywny dzień. Najpierw była szkółka, a potem przyszedł czas na rozrywkę. Na pobliskiej uczelni rozpoczęły się coroczne targi telekomunikacyjne, więc jak zwykle postanowiłem tam wpaść. Wszystko zapowiadało się świetnie, bo kończyłem dzisiaj wcześnie. Niestety, stwierdziłem, że ta impreza z roku na rok staje się coraz bardziej kameralna. Kilka lat temu było znacznie więcej stanowisk i prezentujących się firm. Jedyne co mnie zaskoczyło, to jacyś nad wyraz życzliwi ochroniarze, którzy nie wyganiali dzieciaków jak to dawniej bywało. Wielkich skarbów to ja stamtąd nie przyniosłem, ale było spoko. Później zdecydowałem, że pojadę popatrzeć na "Tour de Pologne", który odbywał się dzisiaj w mieście. Nie ukrywam, że ta impreza zrobiła na mnie wrażenie. Ruch uliczny został częściowo wstrzymany. Wszędzie było pełno policji i ludzi, którzy wyszli na ulice kibicować. A ja szwędałem się w deszczu w poszukiwaniu najlepszego miejsca widokowego. No i oczywiście kolarze byli szybsi ode mnie! Tak jakoś szybko przejechali i myślałem, że moja zabawa właśnie się skończyła. Dlatego też dotarłem w końcu do mety. Tam dopiero się działo! - tłum ludzi wpatrywał się w tele-bim, dwa helikoptery latały w powietrzu, panował straszny hałas, prowadzący coś tam gadał, a ja poczułem się totalnie zdezorientowany (no tak to ze mną bywa :P). Okazało się bowiem, że oni jeszcze jakieś kółka robili wokół tej mety, więc to nie był koniec wyścigu. Dopiero później był finisz, który udało mi się obejrzeć. No a potem musiałem tylko czekać na zatłoczony autobus, by w całym tym zamieszaniu wrócić do domu...
10 września 2003   Komentarze (1)

piekielny poniedziałek

Ach... ten tydzień nie jest już taki luzacki jak wcześniejszy. Zaczął się niezbyt dobrze i czuję, że tak będzie do czerwca. Nie dość, że musiałem obudzić swoje ciało o 5.40 to jeszcze kochany autobus był szybszy ode mnie... : Potem wyczerpujące 9 godzin w szkole (sic!) i można już paść na pysk... Powinno być 8 lekcji, ale miłosierna inaczej gościówka od fizy stwierdziła, że zrobi nam obowiązkowe kółko dla całej klasy, żeby lepiej nas przygotować (czytaj: zniechęcić) do matury!!! Już myślałem, że zasnę i opadnę łaskawie na jej biurko, bo było mało miejsca i mądry Łosiu wybrał dla nas pierwszą ławkę! Dlatego też po dotarciu do domu byłem lekko przymulony i nie miałem ochoty na nic poza jedzeniem, którego jak zwykle nie było (nie ma to jak burczenie w brzuchu). Jeszcze taki mało istotny fakt, że kobieta od matmy (wychowawczyni) zapomniała o teście, który miał być dzisiaj z całego roku. No i już sam nie wiem, czy to lepiej (że powtarzałem dla samego siebie), czy gorzej (że mógłbym wczoraj odpoczywać 4 godziny dłużej)? Jedyne co mnie dzisiaj ucieszyło i zaskoczyło, to zachowanie MG. Po pierwsze: nie zapomniał o kasecie VHS, którą obiecał mi pożyczyć (a to oznaczało, że musiał dzwonić do rodziców, żeby wzięli mu tą kasetę, gdy w sobotę przyjadą do Bydzi). Po drugie: był dzisiaj bardzo rozmowny (i to nawet ze mną gadał!). Po trzecie: poprosił mnie, żebym mu wysłał e-maila, bo on chce sprawdzić, czy jego poczta normalnie działa (zwrócił się do mnie, chociaż inni też mają łącze stałe :D). I tym oto sposobem zakończył się ten piekielny poniedziałek, który zdaje się, że będzie najgorszym dniem w tygodniu. I chyba najlepszym posunięciem będzie teraz... zaśnięcie! :)
08 września 2003   Komentarze (3)
< 1 2 ... 41 42 43 44 45 ... 56 57 >
Skid | Blogi